Nasza mama czarodziejka, Joanna Papuzińska

Cieniutka książeczka, bo licząca zaledwie 32 strony, a jaka bogata w treści! Osiem opowiadań, do których ilustracje wyczarowała Aneta Krella-Moch.

Lubimy te opowiadanka od lat. Kiedyś książeczka stała na półce Marii, od kilku miesięcy jest na regale w pokoju Franka. Zawsze chętnie po nią sięgamy, bo czytanie jej i słuchanie to czysta przyjemność, bez względu na wiek. No i mama jest tu na piedestale! Nie ma sprawy, z którą by sobie nie poradziła. Potrafi rozwiązać wszystkie problemy, i nawet stawić czoła wielkoludowi, którego boją się wszyscy w miasteczku, włącznie z dorosłymi panami. Pomoże księżycowi, który obtłukł sobie rożek, chcąc zobaczyć z bliska wielkie miasto; obroni statek przed burzą - piorąc małą, czarną chmurkę w balii z mydlinami; uratuje potwora, którego chcieli zabić mieszkańcy miasteczka, czy odnajdzie zagubiony cień sosny. Poradzi też sobie ze starą zabytkową dzwonnicą, skazaną na zagładę w czasie potężnej wichury - robiąc wielki kapturek na drutach... Pomysłowość autorki nie zna granic. Jest śmiesznie, jest filozoficznie, można się zadumać razem z dziećmi, pogadać o tolerancji (historia o dinozaurze!) i brzydkim zachowywaniu się i wywyższaniu (historyjka o wielkoludzie), a przede wszystkim nabieramy przekonania, że nie ma problemu, z którym nie można by sobie poradzić!


Nasza mama czarodziejka,
Joanna Papuzińska, 

il. Aneta Krella-Moch,
Wydawnictwo Literatura,
Warszawa 2002.

Komentarze