Lila i bestia z szafy, Joanna Jung

Książeczka na nocne strachy. Kilkuletnia Lila mieszka wraz z rodziną i młodszym bratem w małym, żółtym domu. Brat na imię na Bruno, ale Lila nazywa go Buniem, od dźwięków jakie z siebie wydaje, kiedy coś mu się nie podoba. (...) Bunio jest mały i nic jeszcze nie wie o życiu. Bunio nie wie, że są w życiu rzeczy, na które żadne "buuuu" nie pomoże (...) Lila to wie. Co wieczór zmaga się z potwornym lękiem - w jej szafie mieszka Wilk - i nikt nie jest w stanie jej pomóc, ani rodzice - bo gdy pojawiają się w pokoju wilk od razu znika, ani nauczycielka, która twierdzi, że Lila naczytała się bajek...


Lila musi sama uporać się z tym problem, próbuje, jednak nic nie pomaga, nawet wyobrażanie sobie miłych rzeczy. Wszystkie te krasnoludki, Prosiaczki, Puchatki  - które sobie wyobraża - znikają w czeluści szafy, szafy, z której błyskają przerażające żółte ślepia... Kiedy znikają w niej wszyscy, nawet najmniejszy z krewnych i znajomych Królika, Lila wpada w straszną wściekłość.
(...) Jak tak to i niech mnie Wilk połknie (...)  myśli sobie i podchodzi do szafy. Zbiera się na odwagę i idzie dalej. Przekracza próg dzielący ją od świata pełnego mroku i tajemnicy. Co tam zastaje? Do czego dojdzie? Co odkryje? Z czym wróci?

Autorka ciekawie buduje napięcie, chwilami jest groźnie, chwilami jest przerażająco i tajemniczo! Jednak ilustracje rozbrajają tę bombę - humorystyczne, trochę groteskowe. Jak to u Jony Jong (my bardzo lubimy!).

Nocne dziecięce lęki, sny na pograniczu jawy, ciemność, skrzypienie szafy, wpatrzone ślepia.... Strach, który można oswoić, ugłaskać. I żółte okulary, w których widać więcej i dalej... 

Do tej książki mam duży sentyment, bo czytałam ją Marysi, kiedy była mała...  I tylko trochę razi jeden błąd, ale zawsze można "r" zamazać, a nad "z" domalować kropkę ;)

"Lila i bestia z szafy" otrzymała wyróżnienie w konkursie Pro Bolonia 2002 w Warszawie, nominowana też była przez polską sekcję IBBY do nagrody Książka Roku 2004.


Lila i bestia z szafy,
Joanna Jona Jung

Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
2004.

Komentarze

  1. Ja też mam sentyment. Powód ten sam. :) Na dodatek kupiliśmy ją w Krakowie. Wiele miłych wspomnień wiążemy z Lilą. Pomyśleć, że to już ponad 10 lat minęło. Wstyd się przyznać, ale błędu nie zauważyłam. Za to zawsze pomijałam inwektywę o zapchlonym kundlu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moich chłopaków zapchlony kundel śmieszy, choć wszyscy bardzo kochamy wszystkie kundle i kundelki, także te zapchlone ;) Wybaczamy Lili, w złości każdemu zdarzy się wykrzyczeć/powiedzieć coś brzydkiego ;) Co do błędu: Lila otwiera drzwi "na ościerz" niestety, ale w ferworze emocji (wtedy już się dzieje!) można przeoczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz mnie zapchlony kundel już nie rusza, ale dziesięć lat temu, pierwsze dziecko... :)

      Usuń
    2. To wszystko wyjaśnia :) Miałyśmy z Manią taką książkę, bohaterką była dziewczynka, nie pamiętam tytułu, w każdym bądź razie całe zdania tam zakreślaczem wymazywałam i tworzyłam swoje alternatywne, bo tamte były niepoprawne politycznie: w stylu "jesteś głupia" zamiast "zachowujesz się głupio" ;)

      Usuń

Prześlij komentarz