Sztuka nie tylko dla dzieci



"Na sztuce to ja się nie znam", "Nie rozumiem tego, nie wiem o co chodzi" - takie zdania często słyszę, kiedy rozmowa schodzi na tematy związane z malarstwem i sztuką, szczególnie współczesną. Też bywam zagubiona, bo sztuka przez duże S trochę onieśmiela. W rozmowach - naszych domowych - zdarza mi się powiedzieć "zapytaj o to tatę", bo tata - jak na architekta przystało - siłą rzeczy orientuje się i w historii sztuki.

Kontekst historyczny, świadomość stylów, kierunków malarskich itd. są ogromnie ważne - dają szerszą wiedzę, wprowadzają ład i ciągłość. Ale czy żeby być odbiorcą sztuki nie wystarczą oczy, wrażliwość i chęć szukania odpowiedzi na pytania, pojawiające się w trakcie odbioru? Patrzenie, wyciąganie wniosków z tego, co widać i przefiltrowanie obrazu przez swoje emocje, wrażliwość to mało? Wcale nie! Wystarczy się odważyć, zaufać intuicji i wierzyć, że nie ma głupich pytań.

Książka "Sztuka nie tylko dla dzieci" uczy dobrego podejścia do dzieła, patrzenia i analizowania - co widzisz, dlaczego to tu jest, co to znaczy, co jest ważne? 30 rozdziałów i 32 autorów. Obrazy, rzeźby, fotografie, grafiki. Książka pomaga zrozumieć znaczenie koloru, formy, struktur. Pokazuje, że sztuką można się bawić, czasem traktować jak łamigłówkę. Nie ma tu długaśnych biografii, biografii nie ma szczerze mówiąc wcale - są za to konkretne obrazy i dzieła znanych i mniej znanych. Klasycy występują tu obok awangardzistów i performerów, pejzażyści obok rzeźbiarzy czy fotografów.

Czy przebieranie się można uznać za sztukę? W jaki sposób malował Vincent van Gogh? Czy można namalować hałas? Na czym polegała tajemnica Mony Lisy?

Położyłam książkę na stole i nie było w domu osoby, która by się nie zainteresowała - zaczynało się od rzucenia okiem, otworzenia na chybił trafił, a kończyło na oglądaniu strona po stronie, komentowaniu, co fajne, a co dziwne, co kto widział wcześniej i kojarzy skądś, co zaskakujące itd.

Siłą rozpędu - wykorzystując falę zaciekawienia - szukam już innych książek i albumów, wprowadzających dzieci w świat sztuki, bo sztuka inspiruje, uwrażliwia, otwiera głowę - warto się z nią oswajać od małego, żeby potem nie być onieśmielonym.

Książka "Sztuka nie tylko dla dzieci" otrzymała główną nagrodę Dużego Donga w konkursie Fundacji Świat Dziecka na Dziecięcy Bestseller Roku 2006.

Sztuka nie tylko dla dzieci,
tłum. Barbara Kęsek,
wyd. Znak, 2006.

Komentarze

  1. Szkoda, że już dawno niedostępna. Kiedyś jej dosyć intensywnie szukałam, ale bez sukcesu.

    OdpowiedzUsuń
  2. W bibliotekach na szczęście są dostępne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dostępne mi biblioteki są niestety kiepsko zaopatrzone. Zainspirowana Twoim wpisem zajrzałam na Allegro i jest kilka egzemplarzy, ale się kiepsko wyszukują, zwłaszcza że jako autor raz jest podawana anglojęzyczna autorka, a innym razem tłumaczka i do tego chyba każdy egzemplarz w innej kategorii sprzedażowej;) Chyba się skuszę. Moje dzieci właśnie pochłonęły S.Z.T.U.K.Ę Mizielińskich, stojącą od kilku lat na półce i omijaną do tej pory szerokim łukiem. Może na fali zainteresowania dadzą się namówić na coś bardziej klasycznego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Była taka gruuubaśna "Historia sztuki dla dzieci i rodziców" (z podtytułem "Rozmowy z Kajtkiem"?). Mój wyrzut sumienia, bo bardzo chciałem przeczytać z chłopakami, ale nie potrafiłem ich przy niej utrzymać. Może było za wcześnie? Muszę wygrzebać ją w biblio i spróbować ponownie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz