Kuchnia pełna cudów, Maria Terlikowska, il. Ewa Salamon






Sentymentalny powrót do czasów dzieciństwa. Końca lat 70 i początków 80-tych. Stanu wojennego, kartek na jedzenie, pustych półek w sklepach i kolejek, kiedy "coś rzucili". Było ciężko, ale na przekór ponurości - ludzie spotykali się i bawili. Hucznie obchodzili urodziny, imieniny, czasem drzwi się nie zamykały - goście wpadali ot tak na herbatkę, kawę, a krótkie niezapowiedziane wizyty przeradzały się w nocne Polaków rozmowy. .... I mimo tego, że spiżarki i lodówki były skromnie wypełnione to dzięki pomysłowości pań domów na stół wjeżdżały pełne półmiski. Gospodynie tak czarowały, że z niczego robiło się coś. 

O tym czarowaniu jest ta książka - jak z prostych składników stworzyć oryginalne dania, oryginalne dzięki formie podania, dekorowania. Kiedyś pożądana i popularna książka kucharska, nazywana kultową książką kulinarną dla dzieci, dzisiaj raczej już relikt dawnej epoki. Przepisy nie zrobią obecnie furory, ale mają w sobie klimat dawnych lat - współcześni rodzice sięgną po nie z sentymentem i rozrzewnieniem wspominając swoje pierwsze próby kucharzenia. Pamiętamy i regaty na liściach sałaty i krokodyla z ogórka i muchomory z jajek i pomidorów. Dzięki tej książce pewnie narodziło się wiele kulinarnych pasji i ujawniło ukrytych talentów.


Jednak książkę tworzą nie tylko przepisy. Przepisy wplecione są w opowieści o pewnej rodzinie, całkiem zwyczajnej rodziny i ich całkiem zwyczajnej kuchni. Maria Terlikowska, autorka "Kuchni pełnej cudów" zaprasza czytelników do domu Kowalskich,

Kowalskich jest czworo:
Dorota Kowalska (mamusia),
Jan Kowalski (tatuś),
Justyna Kowalska (uczennica III b)
i Tomek Kowalski (uczeń II a).
Przepraszam, jest jeszcze Barnaba Kowalski (kot).


Siedzimy w kuchni i obserwujemy, co Kowalscy robią, o czym rozmawiają, jak im minął dzień ... Kowalscy przygotowują uroczyste kolacje, urodzinowe niespodzianki, czy zwyczajnie szykują coś razem do zjedzenia. Dzieci, zachęcone przez mamę, eksperymentują i dobrze się bawią, wymyślając  proste, ale za to z fantazją udekorowane potrawy.  Współpracują ze sobą, pomagają sobie, Tomek poza pomaganiem sprawnie rymuje i okolicznościowymi wierszykami ubarwia i umila rodzinne uroczystości. Jest rodzinnie, ciepło, wręcz sielankowo.

Książka podzielona jest na krótkie opowiadania (17 rozdziałów), w każdym z nich prezentowany jest przepis na danie do zrobienia z dziećmi czy do zrobienia samodzielnie przez dziecko. Propozycje te mogą stać się inspiracją do zabawy z dzieckiem w gotowanie, nauką ale i zachętą dla niejadka do zjedzenia czegoś, za czym nie przepada. Bo kto się nie skusi na myszkę z białego sera, krokodyla z ogórka, czy bałwana na słodko albo ostro?

Patrząc na ilustracje i przedstawione na nich akcesoria -  te naczynia, talerze, solniczki, pieprzniczki - wracamy do czasów PRL-u, ten design przywołuje tyle wspomnień! A ja jeszcze dodam, że ilustratorka Ewa Salamon - artystka, plastyczka,  ilustratorka literatury dziecięcej - była uczennicą  prof. Jana Marcina Szancera, u którego obroniła dyplom w 1960 roku.

Pierwsze wydanie ukazało się w 1977 roku i sprzedało się w nakładzie 280 tys. egzemplarzy. Obecne piąte już wydanie jest uwspółcześnione edytorsko, choć wydane z poszanowaniem dla oryginału.


Kuchnia pełna cudów
Tekst: Maria Terlikowska
Ilustracje: Ewa Salamon
Wydawnictwo Axis Mundi, 2017
stron 112
Cena: 29,90 zł







Komentarze

  1. W rodzinnym domu chyba już nie znajdę...zatem zakupy!!! To była baaardzo inspirująca lektura. Regaty ..jeszcze dziś mam przed oczami scenę kiedy pytałam mamę co to znaczy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tę książeczkę z dzieciństwa, wywołuje wielw wspomnień:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz