Moja koreańska niedziela: Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie z gościem honorowym Koreą Południową

 


Choć targi trwały cztery dni, mnie udało się trafić na nie na sam koniec, w niedzielę. Za to spędziłam tam kilka bitych godzin, słuchając rozmów i kręcąc się w części gościa honorowego. Zaczęłam od wykładu o podobieństwach i różnicach między myśleniem Koreańczyków i Polaków prowadzonego przez dr You Changila, adiunkta na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach i kierownika Centrum Współpracy Polska-Korea Południowa przy Uniwersytecie Śląskim. Kto interesuje się Koreą, sięga po literaturę z tego regionu, czy ogląda filmy koreańskie, ten zaskoczony nie był, ale spotkanie było bardzo ciekawe, a sam w żartobliwej, lekkiej formie. Nunchi, honoryfikatywność i używanie form grzecznościowych, hierarchiczność, ukłony itd. — co może nas zaskoczyć w relacjach i myśleniu Koreańczyków i dlaczego to nie „ja” jest ważne tylko „my”.

Zaraz po wykładzie odbyła się rozmowa z tłumaczką Dominiką Chybowską-Jang o nowości książkowej „Biskwit” - książce o wrażliwcach i dla wrażliwców, a potem uczestniczyłam w spotkaniu z Yeon Somin, autorką książki „Uzdrawiająca moc ceramiki”, powieścią obyczajową z półki książek określanych jako comfort books. Tę nawet udało mi się kupić, bo na „Duchy i boginie. Kobiety w koreańskich wierzeniach” Jeon Heyjin już się nie załapałam (spotkanie z autorką też odbyło się tego dnia), wydawców zaskoczyła liczba chętnych. Wyprzedali się na pniu większość książek, wokół których organizowane były spotkania i których autorów gościliśmy.

W międzyczasie obejrzałam część koreańską: wystawy towarzyszące Festiwalowi Literatury Koreańskiej. Przyznam, że liczyłam na więcej. Co tu było? Wystawa poświęcona webtoonom, mini wystawa współczesnej ceramiki i produktów codziennego użytku ozdobionych hangulem, czyli koreańskim pismem — który tu wykracza poza swoją funkcję i staje się dekoracyjnym wzorem. Ścienna wystawa imersyjna z cytatami z książek polskich w jęz., koreańskim i koreańskich w jęz. polskim — taki literacki most łączący nasze kraje. Wystawa poświęcona alfabetowi koreańskiemu Hunminjeongeum (dziś znany jako hangul) - w tej części odbywały się też mini warsztaty z kaligrafii. Przez całą długość części koreańskiej ustawione były regały, na których zaprezentowano książki koreańskie wydane w Polsce, ale też polskich autorów wydanych w Korei.
Na koniec wisienka na torcie: Love in the Big City w kinie Muranów.

Przeglądając program, zdziwiłam się, bo pośród zaproszonych gości nie było nikogo — ani autora, ani ilustratora książek dla dzieci. A w tej dziedzinie Korea naprawdę ma się czym chwalić! Czy świadczy to o tym, że w Polsce nadal pokutuje przekonanie, że literatura dla najmłodszych to coś gorszego?

Druga sprawa: nie lubię targów w PKiN. Nie poszłabym, gdyby nie gość honorowy. Biegając z obłędem w oczach między namiotami, omijając błoto i remontowe fortyfikacje klęłam pod nosem i co tu dużo mówić, trochę było mi wstyd, że targi o takiej randze odbywają się w takich warunkach i że goście z Korei to widzą. Nie mówiąc już o polskich wystawcach, którzy w tym deszczu — bo przecież poza niedzielą targi były mokre — musieli męczyć się na dworze i odwiedzających, kluczących między kałużami...




dr You Changil

Dominiką Chybowską-Jang
 
Yeon Somin



Strefa KOREAŃSKA













Komentarze