"Czy umiesz gwizdać, Joanno?" - tematycznie bardzo zbliżona do książki Piątkowskiej. Ale bardziej poruszająca, bo dotykająca tematów ze sfery często dla dzieci tabu czyli śmierci i odchodzenia.
Mamy tu dwóch chłopców, z których jeden - Bertl - nie ma dziadka, a bardzo chciałbym mieć. Bo dziadek to przecież prawdziwa instytucja: zabierze na ryby, poczęstuje kawą, da kilka złotych... Ulf wpada na pomysł, jak i gdzie tego dziadka znaleźć. Zabiera Bertila do domu starców, gdzie na końcu długiego i ciemnego korytarza były uchylone drzwi, za którymi chłopcy ujrzeli staruszka w szelkach. Tak zaczyna się historia przyjaźni między starym, samotnym mężczyzną, a chłopcami. Chłopcy wnoszą mnóstwo światła i radości w życie starszego pana. Organizują mu niezapomniane urodziny, z jedzeniem czereśni na drzewie włącznie. A Nils, bo tak ma na imię mężczyzna - okazuje się wyśmienicie wywiązywać z roli dziadka.
Jednak, nie jest radośnie i nie żyli długo i szczęśliwie...
Pewnego dnia, gdy po dłuższej nieobecności chłopcy pojawiają się u Nilsa, jego pokój jest zupełnie pusty... Starszy pan zmarł. Bertil bardzo przeżywa niespodziewane rozstanie, jest wściekły, bo ledwie znalazł dziadka - a już go stracił, i kiedy wreszcie po tygodniach starań nauczył się gwizdać, co chciał mu zaprezentować - nie ma już komu...
Chłopcy przychodzą na pogrzeb, żeby pożegnać Nilsa. Jest wzruszająco i ściska za serce, kiedy Bertil w kaplicy nad trumną starszego pana bez pomyłki i nutki fałszu wygwizduje ulubioną melodię starszego pana...
Książka mądra, książka ciekawa. Franek przeżywał przez kilka dni wydarzenia z życia Bertila i Ulfa, rozmawialiśmy o książce w drodze do przedszkola i wieczorem i wiele razy czytaliśmy. Marysia też z przyjemnością ją przeczytała. Poruszająca.
Czy umiesz gwizdać, Joanno?
Ulf Stark,
il, Anna Hoglund,
Wydawnictwo Zakamarki,
2008.