Przyroda, Emma Adbåge




Emma Adbåge nie patyczkuje się z czytelnikiem. Bez białych rękawiczek rozprawia się z tematem i obnaża naszą „miłość” do przyrody. Bo ta miłość niewiele ma wspólnego z miłością, raczej to walka, brak szacunku i wymaganie, by przyroda dostosowała się do nas. Lubimy ją, ale na swoich warunkach i tu jest klucz do wszystkiego — podporządkowujemy ją sobie, co jest krótkowzroczne, bo zawsze takie działania obracają się przeciwko nam. Ale o tym przekonujemy się, kiedy już jest za późno.

Autorka podejmuje temat, który jest bliski czytelnikowi w każdej części świata. Choć ukazuje codzienność mieszkańców jednej wioski, to jest ona uniwersalna. Taka wioska może istnieć i w Polsce i w Szwecji i w gdzieś daleko na Wschodzie... Obserwuje i z ironią opisuje poczynania grupy ludzi, którzy zachwycają się naturą, dopóki ta nie zaczyna im przeszkadzać. A przeszkadza, bo wymaga z naszej strony jakiejś pracy, czasem poświęcenia i działania, a człowiek jest wygodny, Liście są takie piękne, póki nie zaczynają spadać, gnić i nie trzeba ich zamiatać. Bo kiedy przychodzi czas na zamiatanie, robi się niewygodnie, trzeba pozbyć się tego obowiązku: lepiej zrezygnować z drzewa, wyciąć je, a trawnik zalać betonem. Ten łańcuszek się nie kończy. Ludzie wycinają, plewią, betonują, budują mosty i ogradzają jeziora. Jednak czego by nie zrobili, to wcześniej czy później obróci się to przeciwko nim. Bo natura sobie poradzi mimo ran, które ponosi, z człowiekiem już gorzej.

Gorzka to lektura, wstrząsowa, wywołuje w czytelniku niepokój. Dorosłym pewnie już nie pomoże, ale jest zawsze nadzieja w dzieciach, że one zrobią inaczej. Że się zbuntują i zaczną naprawdę cenić to, co wokół i nie stawiać warunków, tylko współistnieć. Dlatego niech czytają „Przyrodę”.


Egzemplarz recenzencki.


Przyroda, 
tekst i ilustracje Emma  Adbåge,
tłum. Katarzyna Skalska,
wyd. Zakamarki, 2025,
oprawa twarda,
wymiary 21,5 x 25,5 cm,
36 stron,
cena 39,90 zł,
wiek 3+







Komentarze