Jak to pękło, 금이 생겼어요!, Iwona Chmielewska
Pełna niepokoju, wyrzutów robionych samej sobie, słabości, ale też bezgranicznej miłości, oddania i troski. Niezwykle dojrzała i szczera do bólu. Nie mam wątpliwości — to jedna z najpiękniejszych książek o miłości macierzyńskiej i relacji matka-córka, jaką czytałam. Niezwykle poruszająca, z ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Podchodzę do niej ostrożnie, bo powoduje ścisk w sercu, to ukłucie — porusza najczulsze matczyne struny. Doprowadza do łez. Boli. Ale pozostawia z nadzieją, bo ostatecznie triumfują tu miłość i zrozumienie.
Pierwszy raz widziałam tę książkę na spotkaniu z Iwoną Chmielewską na Małym Koneserze — autorka osobiście czytała polski tekst do obrazu wyświetlanego na ekranie. To było niezwykłe przeżycie –bardzo osobiste. Już to pisałam przy okazji relacji z wydarzenia: dawno nie byłam tak poruszona, wzruszona, zrozumiana i przytulona słuchając książki.
To, co przeżywa bohaterka, to uniwersalna matczyna historia – opowieść o relacji matki i córki, o niezrozumieniu, bezradności, ale przede wszystkim o tym, jak bardzo chcemy być dobrymi mamami. Jak bardzo boimy się zawieść. I jak wiele w tej relacji mieści się miłości – ogromnej, czułej, trudnej.
„Jak to pękło” to „Kłopot” po latach. W „Kłopocie” bohaterką jest córka, czekająca w domu na powrót mamy. W „Jak to pękło” – mama, czekająca na powrót dorosłej już córki. W obu historiach pojawia się problem: wtedy córka niechcący niszczy ukochany obrus babci i boi się reakcji mamy; po trzynastu latach mama przypadkiem uszkadza w łazience kafelek w domu córki.
A dzieje się to w czasie odwiedzin w nowym, pięknym domu córki. Matka bardzo chce pomóc, więc kiedy córka wychodzi do pracy — zaczyna sprzątać i niechcący w łazience upuszcza żelazko na podłogę. Kafelek terakoty pęka.
„to spadło jak nieszczęście”
„jakby świat się rozpadł, a razem z nim my obie”
„Pękło wszystko, co nas łączyło”
To z pozoru drobne wydarzenie staje się katalizatorem wspomnień, wyrzutów i uczuć, które przez lata w matce narastały.
„całe nasze życie stanęło mi przed oczami”
Matka wspomina różne momenty z ich życia, kiedy czuła, że zawiodła.
„wszystkie moje winy”
„kiedy tak się starałam, a tylko przeszkadzałam”
"gdy mnie potrzebowałaś, ja byłam daleko"
„gdy nie potrzebowałaś, byłam zbyt blisko”
Esencjonalnym tekstom towarzyszą niezwykłe obrazy — każdy wpisany jest w kształt pęknięcia i jest po prostu doskonały. Na jednej ilustracji widzimy matkę stojącą tyłem na tle okna. W pierwotnej wersji w jej ręku był papieros — w wersji koreańskiej został usunięty ze względów obyczajowych, teraz to nie dym, a chmury za oknem. To bardzo symboliczny obraz — nie ma chyba rodzica, który nigdy by nie stał w oknie i z niepokojem wyglądał powrotu nastoletniego dziecka.
To, co dzieje się dalej jest uniwersalną historią, która może wydarzyć się tylko między dwiema najbliższymi kobietami, opowieścią o ogromnej miłości, ale i o potknięciach i rysach, które są nieuniknioną częścią relacji między matką i córką. Bo chcemy być doskonałymi mamami, dużo od siebie wymagamy — stajemy na palcach, a i tak nie jesteśmy z siebie zadowolone. W naszych oczach zawsze można lepiej, bardziej, bliżej... Relacja między matka-córka jest zawsze obwarowana ogromem powinności i oczekiwań, to niezwykle emocjonalny związek, bywa skomplikowany i trudny. Po pełnym niepokoju czasie przychodzi moment kulminacyjny. Wraca córka. Co się wtedy dzieje?
Iwona Chmielewska wrzuca nas w środek kataklizmu, by ostatecznie wyciągnąć rękę, przytulić, ukołysać. Dostajemy swoją gałązkę oliwną. Jest oczyszczenie, jest pojednanie, jest miłość i zrozumienie.
Książka nie ukazała się w Polsce, została wydana w Korei Południowej (to 30-ta książka autorki wydana w Korei!). Po spotkaniu od razu zaczęłam jej szukać, najpierw książki, a potem człowieka, który mógłby ją mi przywieźć. Bo musiałam ją mieć. I mam. Bardzo liczę na polskie wydanie, nie ukrywam, że wznowienie „Kłopotu” przez wyd. Wytwórnia dało mi nadzieję.
Jak to pękło,
Komentarze
Prześlij komentarz