Mała kapliczka w Cudowie


Jest takie miejsce. Ponoć w czasie potopu szwedzkiego, doszło tu do cudu - na jednym z drzew ukazała się Matka Boża, zwiastując klęskę i zniszczenie miasta, do którego faktycznie doszło, kiedy ks. Rakoczy w 1657 roku zniszczył Kozienice, a w 1704 roku ponownie doszło do spalenia miasta...

Przykucnęła przy drodze, wśród pól i tak sobie stała ponad 200 lat. Wybudował ją na początku 18 wieku, w czasie szalejącej zarazy, ówczesny proboszcz parafii ks. Wojciech Cięciwa. W podziękowaniu Matce Bożej za ocalenie i z prośbą o ochronę, opiekę nad okolicznymi mieszkańcami.

Maleńka kapliczka w Cudowie. Drewniana, malutka, o konstrukcji zrębowej. Z obrazem Matki Bożej nad ołtarzem i umieszczonym pod nim okiem Bożej Opatrzności.

W połowie 20 wieku przeniesiona, ale niedaleko i odrestaurowana przez ks. Józefa Khauna.

Przez cały rok zamknięta. Jedynie latem odbywały się tu nabożeństwa. W czasie intensywnych praw w polu ludziom łatwiej było dotrzeć tu, niż do miasta, do kościoła. Wpisana do rejestru zabytków.

A w maju 2009 roku - spalona. Ktoś podłożył ogień, a wcześniej polał budyneczek materiałem łatwopalnym. Dlaczego? Ponoć niektórzy wierzą, że kapliczka "sama się podpaliła", inni obwiniają wandali, nie brakuje też i zgoła odmiennych teorii. Nie zostało wiele, tylko fundamenty.

Całkiem niedawno ruszyła budowa. Kapliczka rośnie. Jednak już nie drewniana. Ot, zwykła kapliczka, wybudowana za datki mieszkańców.

***

Miejsce niepozorne, ale ważne. Odwiedzane w czasie spacerów i wycieczek rowerowych. Kiedy tu mieszkałam, lubiliśmy podejść, posiedzieć pod drzwiami. Obowiązkowy punk spacerowy. Cisza, spokój, pola i wąska droga. Mieliśmy nawet pomysł, aby własnie tu wziąć ślub, jednak zbyt dużo trzeba było włożyć starań, aby stało się to możliwe. Zaniechaliśmy. Trochę teraz żal.

fot kapliczki:. Niezależna Strona Miasta Kozienice



Komentarze

Prześlij komentarz