Kury z grubej rury, Justyna Bednarek, il. Nika Jaworowska-Duchlińska


Tego było mi trzeba! „Kury z grubej rury” to idealna lektura na lato — lekka, zabawna, zaskakująca i mądra! No i w pakiecie z nią dostajemy bezgraniczną miłość do kur, serio — na żadną nie popatrzycie już jak na .. zwykłą kurę. A swoją drogą Augusta, Hildegarda, Belka i Żaneta powinny zostać ambasadorkami swojego gatunku, bezapelacyjnie!

Bardzo lubię ilustracje Niki Jaworowskiej-Duchlińskiej, to one skłoniły mnie do sięgnięcia po tę książkę i bardzo się z tego cieszę, bo na śmiech zawsze jest dobra pora. Nika ilustruje zadziornie, przewrotnie i z humorem, wszak jest nie tylko ilustratorką książek, ale i autorką satyrycznych rysunków (wiemy też, że potrafi pokazać niedopowiedziane i wydobywać drugie dno). W „Kurach” ilustruje z iskrą i pazurem — razem z Justyną Bednarek zwinnie i lekko operują słowem i obrazem. Przecudnie ogląda się te ilustracje, które z wirtuozerią akompaniują tekstowi.

Bohaterkami, które nadają ton książce, są cztery kury. To niekwestionowane gwiazdy opowieści. Nie byle jakie kury, tylko azjatyckie brahmy. Ptaki o barwnych życiorysach, bo jako jajka zostały uprowadzone przez indyczkę, która chciała mieć pisklaki. Malwina (indyczka) wysiadywała je, a potem wychowywała z dala od podwórka i mieszkających tam zwierząt — w ukryciu, dosłownie w grubej rurze. Kiedy dorosły i zastępcza matka uznała, że czas się usamodzielnić, dzięki interwencji Niewidzialnego Reżysera znalazły się w odpowiedniej porze w odpowiednim miejscu — na bagażniku samochodów rodziny Ogórków i tu zostały. Nie na bagażniku oczywiście, tylko w rodzinie. Zostały i szybko stały się wsparciem dla wszystkich domowników, czytelnikom nie szczędząc błyskotliwych komentarzy do poczynań swoich ludzkich opiekunów.

Kury są jak lustro, które odbija się ludzkie zachowania, przetrawia je i odbija — z komentarzem, radą, pomysłem na... Każda z nich jest inna, mają wyraziste i bardzo ludzkie charaktery, do tego są świetnymi obserwatorkami i mają dużą wiedzę na temat ludzkiego gatunku i życia w ogóle. Nie raz i nie dwa bez ich ingerencji rodzina byłaby w poważnych tarapatach, dzięki nim jednak — niczym skrzydlatym aniołom — wszystkie zagrożenia są wyeliminowane, złe emocje okiełznane, a konflikty zażegnane... Udomowione niczym psy czy koty — funkcjonują w rodzinie, a korzyści są niewątpliwie obopólne. Więcej nie zdradzę, żeby nie odbierać nikomu przyjemności z czytania. Wydaje mi się, że za sprawą duetu autorek niejedno dziecko będzie marzyć nie o psie czy kocie, tylko o własnej kurze! 

Ciekawymi postaciami są państwo Ogórkowie i ich dzieci. Mama, energiczna kobieta, która równie dobrze, jak z czekoladą (jest testerką w Wedlu) radzi sobie ze śrubkami i sekatorem, tata — biolog, którego główną dziedziną zawodową jest fasola i dzieci: ośmioletnia Ania, sześcioletni Wojtek (ku uciesze kur rozumie ich mowę) i najmłodszy Pypeć, czyli czteroletnia Karolina. Każda z tych osób jest wyrazista i wzbudzająca sympatię.

W książce nie brakuje ciekawych wątków społecznych. Edukacja szkolna (ech, ten nacisk na ładne pismo), problemy w relacjach rówieśniczych, nie zawsze mądre zachowania rodziców (nie ma to jak zorganizować dziecku urodziny i zaprosić całą grupę bez dwóch osób...), stereotypy (a raczej lekkie się z ich naśmiewanie, bo kto powiedział, że to właśnie facet musi być mistrzem w składaniu kurnika), miłość ponad podziałami (kura i gawron, a czemu nie?).
 
„Kury” są odtrutką na niepogodę za oknem i w głowie, a przygody rodziny Ogórków i ich trzódki dają czytającym dużo radości  — wydawnictwo zapowiedziało kolejne tomy!  

Kury z grubej rury, tom 1,
Justyna Bednarek,
il. Nika Jaworowska-Duchlińska,
wyd. Słowne Młode,
2022,
stron 175,
oprawa twarda,
cena 45,99 zł
wiek: od 6 lat.











Komentarze