Słowiańskie boginie ziół, Joanna Laprus, il. Marta Jamróg
Zastanawiałam się, czy pisać o tej książce. Jestem laikiem w tej dziedzinie, ale ciekawi mnie ludowość, słowiańskość i fascynuje natura — to, co dzikie. Dlatego jako amator, bez wiedzy specjalistycznej, sięgnęłam po tę książkę i dobrze mi się ją czytało, doskonale wpisała się w klimat mojego wakacyjnego czasu, gdy przydarzył mi się pojedynczy, samotny tydzień — zaskakujące, ciche dni, pełne spacerów po łąkach, zbierania roślin, robienia kadzideł... Dlatego napiszę o tej książce, choć spotkałam się z opiniami, że są w niej merytoryczne błędy. Dla osób, które nie siedzą głęboko w temacie, a jedynie chcą wściubić nos i posłuchać gawęd o roślinach, czy poczuć klimat - to nie przeszkoda, w przeciwieństwie do osób posiadających większą wiedzę.
Nie jest to atlas roślin ani zielnik, ale czarowna opowieść o roślinach, które niosą w sobie siłę słowiańskich bogiń i tradycyjnych wierzeń. O tych zwyczajnych ziołach, które rosną na łąkach, polach i trawnikach i które kryją w sobie niezwyczajne — zaskakujące moce i tajemnice. Warto zatrzymać się na moment i wsłuchać w ich historię. Przenieść w pradawne czasy, ulec magii, popatrzeć innym okiem na to, co rośnie wokół nas. Docenić,
Joanna Laprus przywołuje opowieść o prasłowiańskich patronkach ziół: tej, która stwarza; tej, która nagradza i trzeciej, która przemienia. Dziewannie, Mokoszy i Marzannie. Były trzy, a tak naprawdę jedna. Trójbogini. Książka podzielona jest na cztery rozdziały. Trzy, opowiadające o boginiach, ich mocach i przypisanych roślinach i drzewach, czwarty to receptury lecznicze i magiczne.
Moja wiedza o ziołach jest dosyć powierzchowna, aczkolwiek jakaś tam jest. Sięgam po nie i używam, wierzę w ich działanie, z szacunkiem chylę czoła. Szczególnie bliski je mi wrotycz, uwielbiam go za zapach, wygląd — poprawia mi nastrój (lubię mieć go przy sobie blisko, w wazonie) i daje siłę — wydaje się mocny i niezniszczalny. Podlega Marzannie, ma moc odwracania zła i przywracania dobra. Szkoda, że do wrotyczowych grafik wkradła się ilustracja innej rośliny, co wprowadza w błąd.
Autorka książki z fascynacją wprowadza czytelnika w ten tajemniczy — pełen magii, przesądów, bogiń — zielony świat. Opowiada o m.in. bylicy, dziurawcu, lubczyku, wrotyczu, macierzance, mięcie, maku, jak o bliskich znajomych. Dużo tu ciekawostek i opowieści z wierzeń ludowych.
Ogromną siłą Słowiańskich bogiń ziół są ilustracje. Pięknie narysowane i namalowane przez Martę Jamróg. Zerknęłam na jej stronę — tworzy piękne dzikony, mocno osadzone w naturze i ludowości (Jasielska Pracownia Ikon). Chciałoby się choć jedną mieć!
Nie jest to atlas roślin ani zielnik, ale czarowna opowieść o roślinach, które niosą w sobie siłę słowiańskich bogiń i tradycyjnych wierzeń. O tych zwyczajnych ziołach, które rosną na łąkach, polach i trawnikach i które kryją w sobie niezwyczajne — zaskakujące moce i tajemnice. Warto zatrzymać się na moment i wsłuchać w ich historię. Przenieść w pradawne czasy, ulec magii, popatrzeć innym okiem na to, co rośnie wokół nas. Docenić,
Joanna Laprus przywołuje opowieść o prasłowiańskich patronkach ziół: tej, która stwarza; tej, która nagradza i trzeciej, która przemienia. Dziewannie, Mokoszy i Marzannie. Były trzy, a tak naprawdę jedna. Trójbogini. Książka podzielona jest na cztery rozdziały. Trzy, opowiadające o boginiach, ich mocach i przypisanych roślinach i drzewach, czwarty to receptury lecznicze i magiczne.
Moja wiedza o ziołach jest dosyć powierzchowna, aczkolwiek jakaś tam jest. Sięgam po nie i używam, wierzę w ich działanie, z szacunkiem chylę czoła. Szczególnie bliski je mi wrotycz, uwielbiam go za zapach, wygląd — poprawia mi nastrój (lubię mieć go przy sobie blisko, w wazonie) i daje siłę — wydaje się mocny i niezniszczalny. Podlega Marzannie, ma moc odwracania zła i przywracania dobra. Szkoda, że do wrotyczowych grafik wkradła się ilustracja innej rośliny, co wprowadza w błąd.
Autorka książki z fascynacją wprowadza czytelnika w ten tajemniczy — pełen magii, przesądów, bogiń — zielony świat. Opowiada o m.in. bylicy, dziurawcu, lubczyku, wrotyczu, macierzance, mięcie, maku, jak o bliskich znajomych. Dużo tu ciekawostek i opowieści z wierzeń ludowych.
Ogromną siłą Słowiańskich bogiń ziół są ilustracje. Pięknie narysowane i namalowane przez Martę Jamróg. Zerknęłam na jej stronę — tworzy piękne dzikony, mocno osadzone w naturze i ludowości (Jasielska Pracownia Ikon). Chciałoby się choć jedną mieć!
Komentarze
Prześlij komentarz