Po drugiej stronie - z Dwoma Siostrami w Muzeum Narodowym
Rozstrzelanie surrealistyczne, Andrzej Wróblewski
W ramach warsztatów Zimowego Klubu Małego Konesera, zorganizowanych przez Dwie Siostry, odwiedziliśmy Muzeum Narodowe. Piotr Karski (razem z Joanną Rzezak zilustrowali Pionierów) prowadził spotkanie dla dzieci w wieku 5-8 lat. Moi panowie byli najmłodsi, ale radzili sobie całkiem nieźle. I zdecydowanie wyrazili chęć wzięcia udziału w kolejnych warsztatach.
Spóźniliśmy się kilka minut, do grupy dołączyliśmy, kiedy dzieci zebrane były już pod obrazem Wróblewskiego, w jednej z muzealnych sal i mówiły o tym, co widzą. Obraz, jak już na pierwszy rzut oka widać, nie był łatwy - Rozstrzelanie surrealistyczne.
Nie poznaliśmy jeszcze książki "Dziewczynka z cienia" (tekst Jan Karp, il. Marta Ignerska, Dwie Siostry), zainspirowanej obrazem Wróblewskiego, a zapisując chłopaków na zajęcia, kierowałam się terminami, a nie tematem - dlatego mina mi nieco zrzedła, kiedy stanęliśmy przed obrazem - temat trudny, zwłaszcza dla małych dzieci.
Co widzicie na obrazie? Ile jest tu osób? Czy to różne osoby czy jedna? Dlaczego ten mężczyzna pokazany jest w różny sposób? Jakie widzicie kolory? Dlaczego na pierwszym rysunku wygląda inaczej, a później kolory się zmieniają? Czym różni się przedstawienie tego mężczyzny w kolejnych częściach obrazu...? Dlaczego? Jakie emocje widzicie na twarzy tego pana?
Piotr Karski zmuszał oglądających do uważnego przeanalizowania dzieła Wróblewskiego, dzieciaki radziły sobie nieźle, choć zapadała też cisza - potrzebowały czasu do namysłu.
Po krótkiej rozmowie, przeszliśmy do rzeczy ... czyli części twórczej. W holu czekała rozłożona folia, arkusze kolorowego papieru, farby, pędzle...Pierwszym zadaniem było namalowanie zwierzaka, jaki pierwszy przyjdzie do głowy - w ruchu, tuż przed ucieczką. Musicie go szybko namalować, bo zaraz wam ucieknie! Dzieci złapały pędzle i farby i zaczęło się malowanie.
Staś postanowił namalować goryla, Antek - wiewiórkę. Były też wielbłądy, orły, węże - tyle zdołałam zarejestrować. Farby się lały, dzieci sprawnie wymieniały się kolorami, mieszały, kombinowały pod czujnym okiem prowadzącego warsztaty. Kiedy prace były gotowe - trzeba było przekręcić arkusze na drugą stronę i na odwrocie namalować drugi rysunek, tym razem ... martwe zwierzę.
Martwa kaczka Antka
Ojciec dzieciom, oglądając zdjęcia z warsztatów, stwierdził, że to kaczka w trakcie przemiany z ciała fizycznego w byt astralny ;)
Martwy goryl Stasia.
Po ukończeniu drugiego malunku, kartę należało złożyć na kilka części, odciąć boki... i powstała książeczka. Ponieważ chłopaki farby nie żałowali, mokre książeczki zapakowaliśmy w worek i teraz suszą się na balkonie. Co powstało? Zobaczymy niebawem :)
Widziałam przed chwilą relację na fp wydawnictwa. Fajnie przeczytać jak to wyglądało z drugiej strony. Ciekawa jestem książki z tej serii, choć nie jestem jakoś jej wielką fanką. Ale może do niej nie dorosłam/dorośliśmy ;) Jednak nazwisko Marta Ignerska (zwłaszcza w zestawieniu z Wróblewskim) robi swoje. Było coś o książce na warsztatach? Pokazywano ilustracje?
OdpowiedzUsuńNa początku warsztatów, w trakcie rozmowy przy obrazie Wróblewskiego, Piotr Karski miał książkę w rękach, pewnie pokazywał ją dzieciom, opowiadał o niej. Niestety, my w tym czasie biegliśmy do muzeum z przystanku autobusowego ;) Kiedy dotarliśmy do sali, rozmowa dotyczyła już wyłącznie obrazu. Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńCiekawe zadanie, frapujące martwe portrety. Ciekawa jestem, czy twórcy myśleli o wieku odbiorcy, gdy w ten nietuzinkowy sposób starali się poniekąd rozmawiać o śmierci.
OdpowiedzUsuńTeoretycznie warsztaty były zaplanowane dla dzieci w wieku 5-8 lat. Jednak sam obraz - według mnie był za mocny - gdybym wiedziała zapisujac się na warsztaty, jaki będzie temat i znała książkę - starałabym się wybrać inny dzień, tym bardziej, że moi chłopcy kwalifikują się do grupy pięciolatków. Sama rozmowa była ogólna i mało dotykająca problem. Na szczęście.
Usuń