Historia ślimaka, który odkrył znaczenie powolności, Luis Sepúlveda, il. Joëlle Jolivet


Kiedy trafiam na taką książkę... co czuję? Radość, ekscytację, poruszenie. Czytam szybko, a potem drugi raz, już spokojnie, ciesząc się każdym zdaniem. Mało jest książek, o których mogę powiedzieć, że z radością przeczytałam je po raz kolejny, już z dziećmi. W przypadku ślimaka tak jest. Jestem ciekawa ich opinii, spostrzeżeń, które mogą być zupełnie inne od moich.

„Historia ślimaka, który odkrył znaczenie powolności” to książka z gatunku tych „z treścią”, mądrych, które zasiewają ziarenko. Do czytania — jak zaznacza wydawnictwo — od 1 do 100 lat. Autor, chilijski pisarz Luis Sepúlveda, napisał ją dla wnuczka, który zapytał: dlaczego ślimaki są takie powolne? To przepiękna odpowiedź!

Ślimak mieszkający na łące w grupie innych, takich samych ślimaków, zaczyna się zastanawiać i zadawać pytania. Dlaczego jest taki powolny? Dlaczego nie ma imienia? I zaczyna szukać odpowiedzi.

Pytaniami, które zadaje, burzy spokój i porządek w Kranie Dmuchawca, gdzie mieszkańcy żyją od lat tak samo. Nie zadają pytań, nie szukają odpowiedzi. Przyjmują wszystko takim, jakim jest, albo im się tak wydaje. Cisi i powolni i bezimienni. Nasz bohater może zostać i żyć tak jak oni albo zrobić krok dalej i szukać, dociekać.

Wybiera drugie rozwiązanie, opuszcza bezpieczną łąkę i idzie w nieznane. Na swojej drodze spotyka żółwia i puchacza — stają się oni jego mentorami. Żółw nadaje mu imię Buntownik, które określa ślimaka, jest dla niego oparciem w trudnych chwilach. Napotkane zwierzęta dzielą się z naszym bohaterem swoją mądrością, przemyśleniami, pokazują, jak wygląda świat z innej strony. Pokazują wartości, o które warto walczyć. W trakcie wędrówki ślimak dostrzega zagrożenie, które czyha na jego pobratymców. Wie, co musi zrobić. Dowiaduje się też, że powolność nie jest wadą — choć w naszych zwariowanych czasach, może się tak wydawać.

Bohater książki bywa zagubiony, miewa wątpliwości, boi się. Jednak dzięki swoim nauczycielom wie, że prawdziwy Buntownik też odczuwa strach, ale potrafi go przezwyciężyć.

To przepiękna symboliczna przypowieść o nas samych, o tym, co ważne. Ładnie wydana z ascetycznymi ilustracjami (w czerni i bieli lub zieleni) Joëlle Jolivet, francuskiej rysowniczki. Jej styl to połączenie wielu technik, z czego najważniejszą jest linoryt. W Polsce znamy jej książki obrazkowe „Zoologię”, „Prawie Wszystko” i „365 pingwinów".

***

Druga książka Luisa Sepúlvedy już do nas jedzie. Po przeczytaniu „Historii ślimaka...” od razu zamówiłam „Historię Miksa, Maksa i Meks". „Historia o mewie i kocie, który uczył ją latać” niestety już jest niedostępna.


Historia ślimaka, który odkrył znaczenie powolności,
Luis Sepúlveda,
il. Joëlle Jolivet
Przekład: Joanna Skórnicka,
wyd. Noir sur Blanc, 2016.
cena 16 zł.











Komentarze