"Pan Tadeusz" barwną plamą i lekką kreską.... A.Mickiewicz, il. J. Wilkoń


I nie przeczym, że nasi synowie i wnuki
Mają od starych więcej książkowej nauki;
Ale co dzień postrzegam, jak młódź cierpi na tem,
Że nie ma szkół uczących żyć z ludźmi i światem
Źródło: Księga I, w. 342-345

Pamiętam stare wydanie "Pana Tadeusza", nasze domowe. Mały druk, mały format i kilometry tekstu do przeczytania. Czytałam, czytałam (w ramach relaksu uciekając w swoje, młodzieżowe książki) i nie zdążyłam... Jednak Inwokację znałam na pamięć - jestem z pokolenia, które musiało wykuwać ją na pamięć i nie było zmiłuj - każdy musiał wyrecytować ją lepiej lub gorzej, na ocenę.
Jednak choć nie przeczytałam wszystkich ksiąg, poczułam Mickiewicza. Kilka lekcji, w czasie w których omawialiśmy lekturę wystarczyło, by napisać nie tylko wypracowanie, ale i egzamin wstępny do liceum na mocne 5. Moja charakterystyka księdza Robaka pełna była zaangażowania i emocji, na jakie stać chyba tylko nastolatki ;)

Mimo pewnej sympatii do Soplicy złościłam się na kanon lektur. Co innego chciałam czytać. Jednak z czasem doszłam do przekonania, że trzeba znać literaturę, która ukształtowała nas jako naród - (wierzę,że ma taką moc). I choć niektóre książki, nad którymi biedzą się uczniowie, pełne archaizmów i niezrozumiałych słów, są trudne do czytania i rozumienia - to w tym kanonie muszą się znaleźć. Nie wypada ich nie znać. Pytanie tylko kiedy jest najlepszy czas na ich poznawanie ? Bo do pewnych lektur dojrzewa się z czasem.

Pan Tadeusz niewątpliwie jest książką, której nie doceni się wieku 15 lat.

Ze wzruszeniem patrzę na przepiękny album "Pana Tadeusza" (wyd. Media Rodzina). Długo na nią czekałam, ale wreszcie mam. Leży na komodzie, zaglądamy do niego  z namaszczeniem - żeby nie ubrudzić, nie zagiąć. Ogromnie się cieszę, że po latach ta książka znowu została wydana w takiej formie - z ilustracjami Mistrza, tworzonymi w latach 60-tych i 70-tych, Sporo tu też ilustracji, które nie znalazły się w poprzednim wydaniu.

Książka zachwyca nim jeszcze weźmie się ją do rąk. Grube etui i elegancka księga w twardych, płóciennych okładkach, z czerwoną zakładką. Oczywiście z obwolutą - a na niej ten sam obraz co na etui.
A kiedy się dotknie, pogłaszcze, powącha, otworzy stronę, zerknie na następną... ach! Obrazy Józefa Wilkonia są dla mnie jak oddech: barwne plamy, lekka kreska, jest trochę romantycznie, trochę -jak sam ilustrator mówi - surrealistycznie, zawsze lekko. Bujna roślinność góruje nad człowiekiem. Patrząc na pejzaże, czuć ulotność chwili, szum drzew, powiew wiatru. Niedopowiedzenie, tęsknota i tajemnica. Wilkoniowa noc, mroczność i ekspresja.

To przepięknie wydany album do czytania w domowym zaciszu, i do zachwycania się, podziwiania. Książka na całe życie - jedno z najwybitniejszych polskich dzieł i to zarówno pod względem formy, jak i treści, skarbnica polskości, obyczajowości. W zestawieniu z ilustracjami Wilkonia - majstersztyk!


***

Józef Wilkoń o tworzeniu ilustracji do "Pana Tadeusza" (fragment książki "Józef Wilkoń. Szum drzew. Z Józefem Wilkoniem rozmawia Janusz Górski"):

"Pana Tadeusza" uważam za jedno z moich największych osiągnięć. Poświęciłem mu bardzo dużo czasu. Pierwsze ilustracje zrobiłem w Paryżu - i wysłałem do Polski na konkurs. Wybrano mnie spośród szlachetnego grona najwybitniejszych ówczesnych twórców. Tam są koniki jak owady, drzewa jak liście, syntetyczne ujęcia, ale również technika taszystowska. Wszystko to wynikało z moich wcześniejszych doświadczeń z cieczami, no i z opozycji wobec tego, w jaki sposób dotychczas ilustrowano "Pana Tadeusza", począwszy od Andriollego aż po Szancera. Zilustrowałem go przede wszystkim pejzażem, postacie są oddalone, po to aby uniknąć dramaturgii teatralnej.

W "Panu Tadeuszu" zastosował pan radykalnie jedną ze swoich ulubionych metod - główny motyw ilustracji jest prawie abstrakcyjny, a gdzieś na dole, z boku pojawia się malutka figurka jeźdźca na koniu albo para kochanków.

Pamiętam jedną rozmowę z Adamem Mauersbergerem. Mówię mu, że Mickiewicz wprawdzie był romantykiem, realistą, ale w technice o ileś lat wyprzedzał impresjonistów, a on na to, że się ze mną zgadza. Stąd te moje nastroje, te rozbryzgane pejzaże, te nocne rozmowy o gwiazdach, te pejzaże nad stawem, słowem - wszystkie te sceny najbardziej malarskie, bo jednocześnie zwracałem uwagę na ogromny talent malarski Mickiewicza. Genialna jest dyskusja o malarstwie z "Pana Tadeusza". Hrabia mówi o sztuce włoskiej, co powoduje spontaniczny wybuch Tadeusza, który protestuje przeciwko banalnemu uproszczeniu urody polskiej natury, polskiego nieba, polskich chmur. Chociaż Mickiewicz wkładał te kwestie w usta prostego chłopaka czy ledwo ogładzonej Telimeny, to tam się dokonywały niesłychanie ważne polemicznie dyskursy o sztuce i malarstwie w ogóle. Nie mogłem więc ilustrować "Pana Tadeusza" w sposób klasyczny, teatralny, bo bym absolutnie zgubił sens, urodę słowną tej książki. No i tutaj miałem rzeczywiście ogromne wsparcie ze strony Mauersbergera.(...)



***

O Targach Książki  i spotkaniu z Józefem Wilkoniem TU
Moja rozmowa z Józefem Wilkoniem (8 kwietnia 2015 r.)  TU
U Mistrza TU

Pan Tadeusz,
Adam Mickiewicz,
il. Józef Wilkoń,
Media Rodzina

Komentarze

Prześlij komentarz