Sylaboratorium, czyli leksykon młodego erudyty, il. Paweł Pawlak


Bardzo lubię słowniki, leksykony, encyklopedie. Ale ciekawie wydane, zachęcające do sięgania, podczytywania, przyswajania nowych rzeczy mimochodem, z ciekawości, a nie konieczności. Takie które leżąc gdzieś na wierzchu kuszą, żeby do nich zajrzeć.
Nie lubię natomiast tych encyklopedii i zbiorów, które zawładnęły szkołami i niczym epidemia rozlewają się po klasach na zakończenie roku - estetycznie fatalne, przygotowywane na szybko, z błędami. Ból oczu zapewniony, jeśli nawet nie dziecka, to rodzica na pewno...

Książka, którą teraz Wam  pokazuję - jest po prostu wspaniała! Idealna na prezent, idealna do kupienia wraz ze szkolną wyprawką, idealna do podrzucenia dziecku bez okazji.. Trzeba ją mieć na półce i już. Ale nim o niej, to jeszcze mała dygresja...

Kiedy miałam  ok. 13 lat  (ostatnie klasy podstawówki) dostałam od Taty Leksykon młodego czytelnika, Wyrazy trudne, ważne i ciekawe (Wiedza Powszechna, 1988). Mam go po dziś dzień i bardzo go lubię.W swojej młodości wyszukiwałam w nim wyrazów, które mnie intrygowały, ciekawiły, albo czytałam na chybił trafił. Od znanych i w owym wieku odmienianych przez wszystkie przypadki (anarchia! ach lubiłam to słowo!), po te których wstyd było nie znać, albo słowa, których znajomością fajnie było błysnąć wśród znajomych. Słowa obco brzmiące, zupełnie nowe, odkrywane jak obce lądy... Obracane na języku, cicho szeptane, wywoływały dreszcz! Słowa mają moc!

I takie książki też ją mają, o czym świadczy ta moja, która dostała lat temu... 29...  (???) i jest i działa.

Szukajmy atrakcyjnych leksykonów, encyklopedii i słowników - dobrze opracowane, atrakcyjnie podane będą zachętąo dla dzieci do poszerzania wiedzy, rozbudzania ciekawości, warto w to inwestować. Taką książką jest ta, o której dzisiaj, czyli...


SYLABORATORIUM, czyli leksykon młodego erudyty


Zachwyt od okładki po ostatnią stronę. Nie dziwne, wszak koncepcja graficzna książki, ilustracje i skład to dzieło Pawła Pawlaka. Kiedy zerkniecie na listę autorów, którzy maczali przy tej książce palce, a raczej pióra - też nie będziecie rozczarowani: Justyna Bednarek, Agnieszka Frączek, Mikołaj Golachowski, Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Emilia Kiereś, Ewa Nowak, Zuzanna Orlińska, Zofia Stanecka, Marcin Wicha, Wojciech Widłak. Wstępem opatrzył leksykon prof. Jerzy Bralczyk.
Na końcu bonus dla miłośników naklejek: 6 stron wypełnionych literkami-naklejkami do tworzenia własnych słów - słowotworów. To zwyczajnie nie mogło się nie udać!

Dlaczego SYLABORATORIUM, czyli połączenie sylaby i laboratorium?
Sylaba, bo...

(...) "nawet dzieci nie mają zwykle kłopotów z podziałem wyrazów na sylaby". A jak czytają to sylabizują. Najpierw po litera po literze poznają wyraz napisany, ale tak się wymawiać nie da, więc zbierają parę liter i sylabizują. I tak robią wszyscy, którzy uczą się czytać. Z trudem czytają, a sylaby im to ułatwiają (...) A potem dzielimy słowa i czasem całe zdania na sylaby, kiedy chcemy coś powiedzieć wyraźnie, dobitnie. Czasem nawet niezbyt grzecznie, ale tak, żeby wszyscy usłyszeli i nie mieli wątpliwości.(...)

ze wstępu prof. Jerzego Bralczyka.

A laboratorium? Wiadomo, to pracownia naukowa lub techniczna. W sylaboratorium pracuje się nad sylabami i bawi wyrazami. Wszystko jasne!
Każda litera reprezentowana jest przez dwa słowa: 50 haseł (a właściwie 52 - kto poszuka, ten dowie się, o co chodzi). 
Każde słowo ma własną rozkładówkę, na której znajduje się hasło z dodatkowym zapisem z podziałem na sylaby, definicja hasła, tekst literacki pisany proza lub wierszem, nawiązujący do słowa, wyjaśniający jego znaczenie/użycie w szerszym kontekście. I oczywiście ilustracja. Wszystko czytelnie, jasno, nikt się tu nie zgubi.
A same słowa?
Pięknie brzmiące i dostojne np. ATENCJA, czy taki LANDSZAFT lub KAPODASTER, HOŁUBIEC- wzbudzający uśmiech na twarzach chłopaków (ale dlaczego? nie wiedzieli, ot tak coś ich rozśmieszyło, rozbawiło) czy głośny śmiech  - OBSTRUKCJA, proszę państwa! ŁACHUDRA też okazała się śmieszna... Jeszcze inne zaskakując jak WAKUOLA czy UROBOROS - co to jest? nie ma takiego słowa!, ale niektóre też - na szczęście - znajome i przyjaźnie brzmiące jak CACKO, OBIBOK, URWIPOŁEĆ czy ZACHCIEWAJKA. Przy niektórych chłopaki łamali sobie języki: proszę powiedzieć szybko PRESTIDIGITATOR lub IMPONDERABILIA...

Teksty nawiązujące do hasła są bardzo zróżnicowane, a przez to jeszcze ciekawsze. Czasem jest to historyjka, czasem wierszyk, czasem rzeczowy tekst.

Bardzo przyjemny to leksykon, po przeczytaniu którego może nie każdy od razu zostanie erudytą, ale wejdzie na dobrą ścieżkę. Ilustracje ciekawe i różnorodne, zawsze żartobliwe, przyciągające wzrok kolorem. Nawet autorzy tekstów są tu ilustracyjnie zaprezentowani, oryginalnie i bardzo sympatycznie, bo ilustracjo-zdjęciem.

Na końcu książki znajdziecie link do strony, na której można pobawić się w typografa. Trochę się pobawiłam ;)







Komentarze

  1. Książka jest świetna. Mój brat dostanie ją pod choinkę - mam nadzieję, że "Sylaboratorium" spodoba się mu przynajmniej tak jak mi.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz