Mała Dama, Stephanie Taschinski


„Mała dama”, choć napisana współcześnie, ma w sobie mocny posmak retro. To opowieść o dziewczynce i jej nowo poznanej przyjaciółce, strasznym dozorcy i rodzinie, jakich wiele... Cóż więc tu zaskakującego? Otóż owa przyjaciółka nie jest zwykłą przyjaciółką, jakie miewają małe dziewczynki, tylko panią, tak małą, że można jej nie zauważyć, co może się zdarzyć nawet bystrym obserwatorom. Owa mała dama ma też niezwykłą parasolkę i najprawdziwszego kameleona, dzięki którym ... kameleonuje (może stawać się zupełnie niewidoczna)! Dziwne słowo, kilka razy je czytałam i obracałam na języku, ale tak, zgadza się — kameleonuje.

8-letnia Lilly ma swoją tajemnicę — spotkania z małą damą, mieszkającą w namiocie na tyłach domu pod preclem — bo choć dzieli się informacją o poznaniu tak niezwykłej osoby z rodzicami, ci jej nie wierzą. Historia opowiadana przez córkę jest dla nich wymysłem dziecięcej fantazji. A nie jest, o czym i my czytelnicy się przekonujemy, kiedy młoda dama wkracza w życie całej rodziny z uśmiechem na ustach i kameleonem na ramieniu.

Dobrze mieć kogoś, komu można się wygadać, kto ma zawsze dla nas czas — rodzice Lilly nie zawsze go mieli, kto sprawi, że dni w nowym miejscu (rodzina dziewczynki przeprowadziła się do domu pod preclem dopiero co i Lilly nie ma tu znajomych). Mała Dama jest damą w każdym calu, od strojów po język, a do tego wprowadza Lilly do magicznej krainy, która, choć na wyciągnięcie ręki — jest dostępna tylko dla nielicznych. Do tajemniczego ogrodu wyobraźni, marzeń i przyjaźni.

Ciepła opowieść, którą czyta się z uśmiechem. Szkoda tylko, że ilustracje nie porywają.

Mała Dama,
Stephanie Taschinski
tłum. Monika Michałowska
Wydawnictwo: Mamika
Rok wydania: 2018
Oprawa: twarda
Liczba stron: 144
Format: 15.0 x 21.0 cm,
cena 33 zł,
wiek: 7+





Komentarze