Indiańska wioska "Puszczykówka", czyli u Indian na Podlasiu...

Kilka kilometrów za Suchowolą, w pobliżu wsi Okopy, za polami, w lesie znajduje się indiańska wioska "Puszczykówka". Dojechać do niej nie jest łatwo, ale warto podjąć to wyzwanie. Dla wielbicieli kultury indiańskiej i spędzania czasu na łonie natury oraz miłośników zwierząt dzikich i udomowionych to miejsce warte odwiedzenia.

Gospodarze "Puszczykówki" postawili wszystko na jedną kartę - sprzedali mieszkanie w mieście i przenieśli się tu, budując niemal od zera to niezwykłe miejsce. "Puszczykówka" to dom, w którym mieszkają i wynajmują pokoje turystom, stajnia i padok do jazdy konnej, mini zoo, galeria indiańskich akcesoriów i łąka z rozstawionymi namiotami tipi  - odwiedzający mają okazję posiedzieć w środku, rozpalić ognisko, a nawet spędzić w nich noc (w tipi znajdują się trzy  2 osobowe łóżka - gospodarze mieszkali kiedyś w jednym przez cztery miesiące, do początku października i ciepło było!). W planach jest kolejny budynek - piękna stara, kamienna obora, póki co porastająca drzewami, zamieni się w miejsce idealne do imprez (te obecnie organizowane są w stodole). Mnóstwo tu zakątków, gdzie można złapać oddech i dystans do szalonego pędu dnia codziennego - ławeczek, hamaków. ukrytych pośród drzew i kwiatów.

"Nazwa wzięła się od puszczyka, który jak powiedział poprzedni właściciel „jest zameldowany na stałe w stodole”. My go nie wymeldowywaliśmy, a on się chyba do nas przyzwyczaił" - opowiada Robert, właściciel "Puszczykówki". Jego żona stworzyła tu roślinną oazę - mnóstwo tu miejsc, gdzie można oglądać pięknie skomponowane ogródki z przeróżnymi roślinami. Jest zakątek leśny z wieloma odmianami paproci, bluszczy, jest zakątek kwiatowy, pole z warzywami - to miejsca, które cieszą oczy!

Dzieciaki i  z zafascynowaniem słuchają opowieści gospodarza, który oprowadza gości po rozległym terenie - o Indianach i ich kulturze, ale też o zwierzakach, których jest tu około setki - konie, owce i kozy, skunks, szop pracz, bażanty, kaczki, gęsi, psy i koty. Robert o każdym z nich opowiada ciekawe historyjki, z dowcipem i sympatią. Czuć, że zwierzęta traktowane są tu z miłością i szacunkiem. Koło nas cały czas kręci się owczarek niemiecki Lori, który coś chyba ma do jednego królika - staje przed jego klatką w bezruchu i wodzi za nim wzrokiem.

Punktem, który dla mnie był niezwykle ciekawy, jest zwiedzanie stodoły ze zgromadzonymi tu pamiątkami i indiańskimi akcesoriami. Indiańskie stroje ze skóry i płótna, buty (jedną parę szyje się rok!), korale, instrumenty muzyczne (widzieliście kiedyś grzechotkę z żółwiej skorupy?), zabawki (indiańskie laleczki - wow!), kolorowe pióropusze, broń - każda rzecz fascynuje, trudno oderwać od nich oczy i ręce. Bo można je dotykać, oglądać z każdej strony.

Bardzo fajnie spędziliśmy tu czas. Chłopaki nie tylko wybiegali się i wybawili na placu zabaw, nie tylko pogłaskali skunksa (a właściwie skunksicę o imieniu Coco), ale też dowiedzieli sporo o pierwotnych mieszkańcach Ameryki Północnej. Na koniec kupili sobie pamiątki - wisiorki z głową bawoła, koniem i kłem wilka. Trochę szkoda tylko, że nie było możliwości postrzelania z łuku czy porzucania lassem.





Mini zoo






Strefy relaksu


2020

Od ostatniego naszego pobytu tutaj sporo się zmieniło. Przybył doskonały leśny tor przeszkód dla dzieci (sama natura!) i domek Kraina westernu, w którym można przysiąść, napić się, wykąpać, a nawet coś ugotować (postawiony jest z myślą o turystach nocujących w tipi). Piękne, przeszklone okna i otwarta przestrzeń (chata ma trzy ściany) sprawiają, że nie chce się wychodzić!







"Puszczykówka",
kolonia Pokośno, Suchowola.
www.puszczykowka.pl
Bilet wstępu: osoby dorosłe 10 zł, dzieci 7 zł, dzieci do 3 roku życia bezpłatnie.

Komentarze