Kiedy słyszę „Andersen" ...


Kiedy słyszę Andersen, myślę o Babci. Baśnie Andersena z ilustracjami Szancera to jedna z książek, które mocno wpisały się w pamięć mojego dzieciństwa. Twarde okładki, kilkanaście opowieści z pięknymi ilustracjami, które mogłam oglądać i oglądać... Najbardziej pamiętam Ołowianego żołnierzyka, Dzikie łabędzie, Choinkę i oczywiście Calineczkę. I Królową śniegu i Dziewczynkę z zapałkami.

Ne pamiętałabym i nie wpisałyby się te opowieści w moje wspomnienia, gdyby nie Babcia. To ona godzinami mi czytała, wielokrotnie wracając do ulubionych fragmentów. Z przerwami na pokazywanie ilustracji i odpowiadanie na pytania. Ja, mała dziewczynka z warkoczykami siedziałam obok przy stole i słuchając —  rysowałam. Albo siedziałam na wersalce z podwiniętymi nogami, wtulona w cudowne babcine miękkości. Słuchałam. Teraz, po latach, te obrazy wracają.

Ze zdjęć patrzy na mnie piękna, młoda kobieta. Takiej jej nie znałam. Kiedy się spotkałyśmy była już chora. Ale zawsze pełna babcinej życzliwości, miłości i zawsze z czasem dla mnie. Na szczęście, gdy po miesiącu chodzenia do przedszkola powiedziałam zdecydowanie "nie!", nikt nie protestował. Mogłam już wszystkie poranki i popołudnia spędzać u niej (dziadkowie mieszkali w bloku obok).
.
Widzę Babcię w kuchni. Robi knedle z owocami albo jajka na miękko. Ich smak ciągle czuję, nie jadłam później lepszych. I choćbym nie wiem jak kombinowała z jajkami   moje na miękko są zupełnie inne. Zupki, kotleciki...  Gdy dopadał mnie głód, w czasie wielogodzinnych zabaw z dziećmi z osiedla, wpadałam po jej kanapkę ze świeżym smalcem ze skwarkami.

To ona wprowadziła mnie w świat książek. Cierpliwie i w kółko czytała mi ukochanego przeze mnie Doktora Dolittle na zmianę z Pucem, Bursztynem i gośćmi, i wszystkie inne książki o zwierzątkach. I Baśnie Andersena właśnie. W przerwach między czytaniem grałyśmy. W chińczyka, durnia, warcaby.

Pamiętam Babcię wyszywającą serwetki, zawsze w kwieciste wzory. I Babcię płaczącą z bólu. Przytulałam się do niej i głaskałam ją po głowie. Co jakiś czas wysyłała mnie do drugiego pokoju po foliowy worek z białymi tabletkami, przysyłanymi przez kogoś ze Stanów. Kiedy ból był nie do wytrzymania, bardzo się złościła.

Później Babcia nie wychodziła już z domu. Obserwowała świat przez okno w dużym pokoju. Przez to okno nauczyła mnie rozpoznawać ptaki. Oglądałyśmy wróble, kawki, zimą jemiołuszki, sikorki i gile. Z jej domem kojarzą mi się rośliny na parapecie i barbórki kwitnące niemal przez cały rok. Babcia miała rękę do kwiatów. Mówiła, że jej kwiaty pięknie rosną, bo z nimi rozmawia. Pamiętam te rozmowy. Czasem łapię się na tym, że też mówię do roślin   mam wrażenie, że wtedy Babcia zagląda mi przez ramię.

Minęło kilka lat i czasu dla Babci miałam mniej. Chowałam się przed dziadkiem między blokami, żeby nie słyszeć „Zajrzyj do babci, ona czeka..." —  wolałam ganiać z rówieśnikami. Gdy jako już  nastolatka oglądałam w telewizji koncerty m.in. z Jarocina, wpadała do pokoju (mieszkała już z nami) stawała za mną i wymachując laską, wykrzykiwała, co myśli na temat współczesnych artystów. Nie myślała najlepiej.  A potem pozwalała się malować , nakładać cienie na oczy i zakładać wiszące kolczyki. Różnie bywało między nami.

A potem Babcia odeszła. Ostatnie wspomnienie, to te ze szpitalu. Malutka i pomarszczona jak jabłuszko. Bezbronna, oddzielona od nas ścianą niepamięci. I ta chwila, kiedy ostatni raz pogłaskałam ją po ręce.

***

Już po Jej śmierci przyszedł taki wieczór, kiedy było mi bardzo źle. I tak bardzo za nią zatęskniłam. Stało się wtedy coś niemożliwego —  niemal fizycznie poczułam jej obecność. A za oknem wisiał niesamowicie wielki księżyc. Nigdy potem takiego nie widziałam.



patrzę w niebo
i myślę
nim zasnę
że Ty pewnie jesteś
na tym księżycu
wiszącym
nad miastem

jest późna noc
pewnie już śpisz
tam w Niebie

lecz ja nie mogę
czekać do rana
chodź
przytul mnie
nie chcę
być sama


***


Kiedy słyszę Andersen, myślę ... Babcia. Dzisiaj, 2 kwietnia, w Międzynarodowy Dzień Książki dla Dzieci, ustanowiony w dzień urodzin Andersena, myślę o Niej szczególnie. Wieczorem wrócę do Dzikich łabędzi, Calineczki, może przeczytam też Choinkę... 

Komentarze

  1. Bardzo ładny, wzruszający tekst...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień książki....nie wiedziałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... był! Choć dla mnie to święto trwa przez cały rok :)

      Usuń
  3. Mądra, ciepła Babica powinna być młodym Polakom gwarantowana przez Konstytucję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, Mądry i aktywny wnuczkowo Dziadek też mógłby być dołączany w pakiecie :) Taki budujący domki na drzewie i prowadzający wnuki na podróżnicze ekspedycje :)

      Usuń
  4. Tak... ja też miałam Kochaną Babcię. Nie czytała mi co prawda, wolała opowiadać... Czasem myślę, jaką ja będę babcią.. Chyba CZYTAJĄCĄ :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babcia opowiadająca to też Skarb! Szkoda tylko, że tyle z tych opowieści ginie w zakamarkach pamięci...

      Usuń

Prześlij komentarz