Pierwsze abecadło, il. Iwona Chmielewska

 

Kolejna książka wydana przez Instytut Książki w ramach — tym razem uczniowskich — wyprawek w kampanii „Mała książka — wielki człowiek”, zilustrowana została przez Iwonę Chmielewską. To doskonały wybór! „Pierwsze wiersze” zilustrowało małżeństwo ilustratorów Ewa Kozyra-Pawlak i Paweł Pawlak, „Pierwsze czytanki dla...” Józef Wilkoń, a teraz Iwona Chmielewska! IWONA CHMIELEWSKA!


Z niecierpliwością rozwijałam papier. Znajomy format, piękny papier i te ilustracje . Jednak nim dalej będę się zachwycać, wyrzucę z siebie, to co mnie uwiera, czyli co według mnie zaburza odbiór książki, pewnie nie tylko mój, ale i innych czytelników.

Brak światła, brak oddechu. Teksty — wiersze, fragmenty powieści i opowiadań — stłoczone są na stronach. Bardzo wąskie marginesy, mało światła przy tytule i śródtytułach i mało ilustracji (tak, ilustracji dużo nie ma, a te, które są, często tworzą pełne rozkładówki), sprawiają, że dorosły ma wrażenie gęstości, a co dopiero dziecko. Dziecko — w tym wypadku pierwszoklasista — może odrzucić czytanie, bo przytłoczy je nadmiar liter. Pamiętajmy, że ciągle większość dzieci, rozpoczynających przygodę z literaturą i czytaniem — ma z tym problem. Dzieci w tym wieku, jeśli w ogóle mają do czynienia z książką , przyzwyczajone są do małej ilości tekstu i dużych obrazków. Wydaje mi się, że w zamyśle wydania tej pozycji jest to, by rosła z dzieckiem, czyli, żeby sięgało po nią nie tylko zaraz po otrzymaniu, ale i rok, dwa później - martwię się jednak, że strony gęsto zadrukowane tekstem zniechęcą dziecko do zaprzyjaźnienia się z książką, co byłoby wielką dla niego stratą.


Pierwsze abecadło




„Pierwsze abecadło” to antologia tekstów literackich napisanych przez najwybitniejszych twórców książek dla dzieci, zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Czytelnicy znajdą w niej wiersze i utwory prozatorskie niżej wymienionych autorów (kolejność zgodna ze spisem treści):
Tadeusz Kubiak („Ja jestem książka”), Małgorzata Musierowicz („Kurczak”, „Boję się” (w: „Hihopter”), Janusz Korczak („Legenda o pieśni”), Aleksander Fredro („Paweł i Gaweł”), Dorota Terakowska („Babci Brygidy szalona podróż po Krakowie”), Józef Czechowicz („Baranek wielkanocny”), Jan Twardowski („Dwa święta” w „Nowe patyki i patyczki”), Małgorzata Strzałkowska („Czterolistna koniczynka” w: „Plaster czarownicy i inne baśnie”), Anna Onichimowska („Prawie się nie boję”), Joanna Olech („Pompon w rodzinie Fisiów”), Rafał Kosik („Amelia i Kuba”), Danuta Wawiłow („Spacer”), Eliza Piotrowska („Wojtek. Żołnierz bez munduru”), Katarzyna Ryrych („Łopianowe pole”), Marcin Szczygielski („Czarownica piętro niżej”) i Jerzy Ficowski ), „Dom, w którym śmieszy”).


Do książki dołączona jest broszura „Książką połączeni, czyli uczymy się czytać razem”, w której rodzice znajdą wiele ważnych artykułów o tym m.in. o tym, jak wspierać dziecko w nauce czytania, napisanych specjalnie dla nich przez specjalistów i pomysły na zabawy z tekstem i obrazem. Od siebie garść pomysłów na zabawę z ilustracjami dorzuciła i Iwona Chmielewska.


Słowobrazy Iwony Chmielewskiej


Iwona Chmielewska litery alfabetu wpisała w obrazy, jak sama mówi to „słowobrazy”. Patrząc na nie, należy się zastanowić i poszukać liter, które przedstawione są w sposób nielinearny. To obrazy łamigłówki, bo jedna ilustracja kryje więcej, niż na pierwszy rzut oka się wydaje. Jeśli znajdziemy literkę, patrzmy dalej, może gdzieś jeszcze ją odnajdziemy? Oglądanie ilustracji i kolejnych liter alfabetu to poszukiwanie tych liter i kolejnych ukrytych znaczeń. Pięknie o tym opowiadała na spotkaniu w ramach Festiwalu Literatury dla Dzieci w Krakowie:

„W obrazach może być zakodowany skomplikowany przekaz. Obrazy i kadry tak są skomponowane, by każdy z odbiorców miał możliwość swojego „rozwijania” piętrzących się metafor, związanego z naszymi doświadczeniami, możliwościami intelektualnymi, potrzebami... „Pierwsze abecadło” przygotowuje dzieci do odczytywania obrazów. Obrazy można czytać, a litery opowiadać.”

Weźmy na przykład literkę G. Na ilustracji widzimy gęś, która stacza się z góry, a może gna na łeb na szyję? Na górze leżą głazy, gruz... może to gołoborze? A jaki kolor ma góra? Gołębi, a może grafitowy?
Szukajmy skojarzeń, rozbudowujmy go w znaczenia, rozmawiajmy — pole do popisu jest ogromne, wystarczy znaleźć troszkę czasu, usiąść blisko siebie, oglądać, czytać i rozmawiać. Każda ilustracja otwiera kolejne drzwi...


Popatrzcie na te ilustracje — oczy się cieszą, że dzieci — WSZYSCY pierwszoklasiści — dostają coś wysmakowanego, pięknego, przemyślanego w każdym fragmencie. Przykro mi to pisać, ale duża część z tych dzieci w innym wypadku pewnie nie miałaby szansy na zetknięcie się z pracami Iwony Chmielewskiej.







Mała książka - wielki człowiek



Promowanie czytelnictwa od najmłodszych lat to w Polsce sprawa dużej wagi. Dzieci nie chcą czytać, czytanie traktują jak konieczność, przykry obowiązek. Tak, wiem, są dzieci czytające, dzieci kochające litery i wszystkie te światy, które te tworzą ich w głowach, ale nie jest ich wiele. Wierzcie mi, obserwuję to na co dzień — im starsze tym czyta mniej, głównie lektury. Dlatego zachęcanie dzieci do czytania i obcowania z książką od małego jest bardzo ważne. Książka w prezencie, naklejka, pieczątka, zakładka — to sprawia, że robi się miło, i książka się dobrze kojarzy. A może będzie to jedna z nielicznych książek w domu? Strach pomyśleć, że może jedyna...

Instytut Książki od kilku lat w ramach projektu wyposaża dzieci w książki: „Pierwsze wiersze dla...” (rozdawane w szpitalach położniczych), „Pierwsze czytanki dla...” rozdawane przedszkolakom w bibliotekach i „Pierwsze abecadło” rozdawane w szkołach pierwszoklasistom. Literacko to dobrze dobrane utwory rodzimych autorów - doskonale napisane, zabawne, mądre, które trzeba znać i które mogą stać się zaproszeniem do dalszych poszukiwań.
O programie przeczytacie tu: www.wielki-czlowiek.pl/

Tu link do tekstu o książce Pierwsze czytanki dla...”




Komentarze

  1. Niestety ja te książki z ilustracjami Wilkonia, jak i Chmielewskiej oceniam jako książki artystyczne. Doceniam ich kunszt ilustracji, ale nie wiem czy to jest najlepszy wybór dla dzieci w tym wieku i to mający jeszcze z definicji zachęcić do czytania. Z moją córką 6-latką mamy przeczytane wiele książek i często zwracamy uwagę na ilustracje. Ten mały człowiek potwierdza to co wiem od dawna obserwując w pracy w bibliotece. Książki z tego typu ilustracjami często nie cieszą się popularnością. dzieci nie lubią "burych" kolorów. Dodatkowo Chmielewska ma taką retro nutkę, która bardziej przemawia do rodziców i dziadków jak do obecnych współczesnych dzieci. Rozumiem, ze dobór takich ilustratorów ma również rozwijać dziecko estetycznie, ale myślę, ze w tego typu książkach dla niewyrobionych odbiorców powinny być one ciepłe i przyjemne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przychodzi mi do głowy tylko jeden komentarz: Szkoda.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz