Ostatnie drzewo na Ziemi, Małgorzata Kur, Magdalena Starzyńska

 Siedzi mi w głowie ta książka i wizja świata, ku któremu nieuchronnie zmierzamy. Jesteście w stanie wyobrazić sobie Ziemię bez jednego - J-E-D-N-E-G-O - drzewa? Mnie przychodzi to z trudem, nie chcę takiego świata, nie zgadzam się, dlatego tak mnie bolą wycinki lasów na prawo i lewo, betonowanie miast, usuwanie przydrożnych drzew i rugowanie ich z osiedli, placów zabaw... Bo zagrażają bezpieczeństwu, bo uczulają, bo liście trzeba sprzątać, bo trzeba wybudować kolejne budynki i zabetonować kolejne skwery, bo na drewnie sporo można zarobić...

Przeczytałam tę książkę i co spojrzę na jakieś drzewo, to przychodzi myśl, że za jakiś czas może go nie być. Że jedno po drugim będą znikać, aż w końcu nie będzie żadnego. Nigdzie. Ani w Australii, ani w Europie, ani w Ameryce Północnej i Południowej też, ani... I co wtedy? Nie będzie, bo zostaną wycięte w pień, do ostatniego. A z nasion nie będą się wysiewać, bo postanowią, że nie chcą więcej rosnąć, bo ludzie ich nie cenią i nie szanują.
Czy jak bohaterowie powieści Małgorzaty Kur będziemy chodzić z podręcznymi butlami tlenowymi, czy jak w książce władza będzie nakazywać sadzenie dla tlenu roślin o wielkich liściach? Zdradzę wam, że sprawdzi się łopian. Bardzo katastroficzna to wizja, ale dobrze, tak trzeba. Pokazujmy dzieciom, do czego może doprowadzić polityka i kształtowanie przestrzeni publicznej i ludzka chciwość. Może one unikną powielania naszych błędów, będą mądrzejsze i zapobiegną katastrofie?

Jest czas — za jakiś czas. Kalina dużo wie o drzewach z opowieści babci. Babcia miała rękę do roślin, Kalina też, ale jeszcze o tym nie wie. Babci już nie ma, a świat jest inny, niż nam współczesnym znany. Ten pamiętają jedynie starsi, którzy jeszcze żyją. To pewnie koniec 21 wieku. Tak daleko, ale i wcale nie. I Kalina żyje w świecie bez drzew, z butlami z tlenem i łopianowymi liśćmi. Ma dom, rodziców i chodzi do szkoły, gdzie celebruje się święto drzew, a w telewizji emitowane są programy o drzewach. Naukowcy próbują wskrzesić drzewa, ale z nasion nic nie wyrasta. Drzewa chyba obraziły się na ludzi. Nie chcą rosnąć. 

Nie ma drzew.

Kalina dostaje skrzynkę z piwnicy babci z jej skarbami. Te cenne znaleziska to zielniki, które ogląda z nabożną czcią i nasiona! Akcja, dęby, buki, brązowe kasztany... Budzi się nadzieja, która jak iskra gaśnie — skoro naukowcom się nie udaje, jak ma się udać nastolatce? Jednak Kalina próbuje, namówiona i zachęcona przez przyjaciela. Czy szacunek, troska i czułe wsłuchanie się w przyrodę, wystarczą?
Jest tu i o przyjaźni i o mądrości, wynikającej z doświadczenia, wiedzy i serca, jest o zwierzętach i oczywiście drzewach... I o tym, że jest nadzieja! Tylko wszyscy musimy pójść po rozum do głowy.

„Ostatnie drzewo na Ziemi” pięknie wpisuje się w cykl książek o ekologii i ratowaniu środowiska naturalnego. Jej zakończenie łagodzi mocną wymowę, daje nadzieję, że nie wszystko stracone. Ceńmy to, co jeszcze mamy i nie pozwólmy drzewom zginąć, bo jak one zginą, zginiemy i my.


Ostatnie drzewo na Ziemi,
Małgorzata Kur,
Ilustracje Magdalena Starzyńska,
wyd. Ezop,
Oprawa twarda,
Format 16.5 cm x 23.2 cm,
Ilość stron: 104,
Wiek  9-12 lat,
cena 35 zł.








Komentarze