Baśnik Magicznych Ogrodów, ilustracje Jakub Pieleszek



Muszę się przyznać: nim zgodziłam się na pokazanie tej książki na blogu, poprosiłam o kilka zdjęć. Żeby wyczuć klimat, bo miałam obawy, że będzie w stylu filmiku Baśnik na YouTube, stylizowanego na nieco kiczowatą starą baśń... Zdjęcia, które dostałam, obiecywały coś ciekawego. Jednak efekt, jaki wywołała książka trzymana w rękach, na żywo — zaskoczył mnie totalnie! Nie sądziłam, że książka wydana przez firmę z branży turystycznej, która nie ma nic wspólnego z rynkiem książki dla dzieci, może być tak odważna, bogata artystycznie i nowatorska!

„Baśnik Magicznych Ogrodów” opowiada historię znaną wszystkim, którzy byli w tym parku tematycznym dla dzieci. To historia dwóch magów, których łączyła przyjaźń i wspólne pasje do czasu, gdy jeden zaczął interesować się czarną magią i przeszedł na stronę zła. Biała magia, czarna magia i kobieta, która jeden pokochał, a drugi był zazdrosny i chciał ją odbić. Walka na śmierć i życie, a raczej na zaklęcia. Opowieść jest otwarta, bo ta historia ciągle trwa, zakończenie jeszcze nie nadeszło. Jeden z magów zaklęty w smoka uwięziony jest w Mroczysku (tak, to ten straszny smok, ziejący ogniem), duch drugiego — zamknięty w Ogrodowych skałach i kamieniach — czeka na kogoś, kto odkryje zaklęcie i go wyzwoli. Tuuli, piękna czarodziejka, też czeka... To historia przyjaźni i zdrady, miłości, dobra i zła.

Tekstu jest tu niewiele, to dobrze, bo opowieść rozgrywa się ilustracyjnie, obrazy grają pierwsze skrzypce, zaskakują i wciągają. Można spędzić nad nimi dużo czasu, rozszyfrowując znaki i ich znaczenie, odkrywając symbole i szukając swojej własnej interpretacji. Postaci czarowników przypominają piktogramy, graficzne znaki wplecione w opowieść. Jest też to, co uwielbiam — nawiązania do folkloru. Ale jest to ludowość w wersji nowoczesnej, ilustrator odwołuje się do niej, ale nie naśladuje, tylko miksuje, miesza, zmienia — efekt finalny jest współczesny i artystyczny. Wycinanki — ażurowe strony oglądane w ciągu dnia prezentują się bardzo ciekawie, ale oglądane wieczorem, po ciemku, jedynie w świetle podświetlającej je latarki — zapraszają oglądającego do magicznego teatru cieni! To jednak nie wszystko, bo książkę można odbierać różnymi zmysłami, także dotyku. Wypukłe, gumowane fragmenty ilustracji sprawiają, że chce się głaskać i dotykać kartki.

To magiczna historia opowiedziana na nowo, inaczej, współcześnie. Zapomnijcie o klasycznych opowieściach. Widać, że za książką stoi ktoś, kto nie wziął się tu z przypadku. Przeniesienia opowieści na obrazy podjął się prof. ASP w Gdańsku dr hab. Jakub Pieleszek i zrobił to doskonale. Trochę szkoda, że tekst nie jest na podobnie wysokim poziomie, bo przydałoby mu się lekkie redakcyjne oszlifowanie.

To książka dużego formatu (nie tylko dosłownie). Ale cóż, widać, że Magiczne Ogrody na każdym polu zdają egzamin, to już marka. Zachwycam się nimi od wielu lat i zawsze chętnie wracam. I podoba mi się, że firma konsekwentnie trzyma się swojej wizji — żadne pamiątki związane z MO nie są dostępne w sprzedaży poza samym grodami. Podobnie będzie z książką: dostać ją będzie można jedynie na miejscu, w Trzciankach. Jeśli jeszcze tu nie dotarliście, książka będzie kolejnym powodem, dla którego warto Magiczne Ogrody odwiedzić.


O Magicznych Ogrodach pisałam tu:



BAŚNIK MAGICZNYCH OGRODÓW.
Historia o tym, jak powstawały Magiczne Ogrody i jakie kryją tajemnice,

ilustracje: Jakub Pieleszek
tekst: Sylwia Kołsut, Karolina Dejneko,
Wydawca: Fun Park sp. z o.o,
oprawa twarda,
wymiary 32.5 cm na 31.5 cm,
stron 36,
wydanie I, 2022 r.



















Komentarze