Promem przez Wisłę... [Świerże Górne-Antoniówka]


Elektrownia, jeden z ostatnich punktów na trasie do rodzinnego domu. Od teraz, jadąc trasą Warszawa-Kozienice będę widzieć nie tylko budzące grozę kominy, ale i małą nadwiślańską krainę roztaczającą się gdzieś tam, za drzewami: piękne plaże, malownicze łódki przycumowane przy brzegu, prom, który niewątpliwie jest uciążliwym sposobem przeprawy przez Wisłę dla kierowców i atrakcją dla dzieci. 
Dla nas to kolejne miejsce na liście z cyklu "poznajemy naszą małą ojczyznę".

Docelowo mieliśmy wylądować w Maciejowicach, za Wisłą - jednak wielki głód i zmęczenie chłopakowych nóg sprawiły, że młodsi uczestnicy wyprawy odmówili dalszej jazdy, głośno optując za piknikiem, tu i teraz. A to "tu i teraz" było niezwykle kuszące: żółciutki piasek, odsłonięta szeroka plaża, przez które do niedawna rwącym potokiem płynęła Wisła, a jak stanęło się plecami do Elektrowni można było wyobrazić sobie, że jesteśmy jednymi odbiorcami tych krajobrazów. Kominy natomiast nadawały grozy sielskiemu obrazkowi, budziły dyskomfort, że coś tu nie gra... Taki industrialny piknik sobie zrobiliśmy.
Chłopaki szaleli na plaży, moczyli stopy w wodzie, puszczali kaczki, wrzucali znalezione na piasku kije i kijki, a jak się rozkręcili to ... niektórzy wykąpali się w całości.

Trasa na prom, który był centralną atrakcją naszej wyprawy rowerowej, prowadziła nas przez Opatkowice, Holendry, Nową Wieś do Świerży Górnych. Promem popłynęliśmy przez Wisłę do Antoniówki. Choć jechaliśmy drogą asfaltową, przez wsie i pola - ruch był tak mały, że nie odczuliśmy go, co przy podróżowaniu na dwóch kółkach z chłopakami w wieku 6-9 lat jest istotne. Kilka razy zatrzymywaliśmy się, bo pić, bo koniki, bo fajny widok i warto zrobić zdjęcie. Wreszcie dojeżdżamy i już widać rzekę.


"A gdzie ten prom?" 

Choć opowiadaliśmy chłopakom o promie, którym przeprawiają się mieszkańcy pobliskich wsi na drugą stronę Wisły, opisując jego wielkość, chłopaki i tak spodziewali się czegoś większego. Na promie więcej niż dwa samochody i kilka rowerów by nie weszło, na szczęście nie było takiej potrzeby, ruch na odcinku Świerże-Antoniówka niewielki.  Mała pływająca platforma - choć mała - i tak atrakcją, tym bardziej, że przez obniżenie poziomu wody, spowodowanego suszą, zafundowano nam mini wycieczkę krajoznawczą.

Przejechaliśmy 15 km w jedną stronę, w drodze powrotnej przebiłam dętkę - ożeż ty! - i dla mnie wyprawa się skończyła, a zaczęło oczekiwanie na samochód...

Prom kursuje od wiosny do jesieni, od godz. 6.20 do zmroku (mniej więcej co godzinę). Cena za rower: 4 zł.

Komentarze

  1. Zazdroszczę tych pomysłów i energii do realizacji ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne klimaty! dzięki za bardzo ciekawy i inspirujący wpis - l...79

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz