Lato Garmanna, Stian Hole



Ten wpis pojawił się na Makach 14 lutego 2012 roku. Odświeżam go, i ponownie puszczam w świat, bo kupiłam książę (tak, mam wreszcie własny egzemplarz i tak, one są jeszcze dostępne w wydawnictwie!)

***

Ta książka jest piękna. Po prostu. I chyba nie trzeba nic więcej dodawać, tylko wziąć ją w ręce, oglądać i czytać. Urzekła mnie nastrojem schyłku lata, oczekiwaniem, wiszącym w powietrzu, marzycielską naturą głównego bohatera i mówieniem o tym, co trudne w zwyczajny, prosty sposób.


Garmann to sześciolatek, którego poznajemy ostatniego dnia lata - dzień przed pójściem do pierwszej klasy w szkole, której Garmann się boi. Odwiedzają go ciotki, które kilka razy w roku przyjeżdżają do niego z własnoręcznie zrobionymi prezentami - dzięki nim chłopiec ma całą kolekcję czapek zrobionych na drutach. Przywożą też "reumatyzm, przepuklinę i ciasto makaronikowe". I pieniądze, które ukradkiem wsuwają Garmannowi w dłoń.

Chłopiec, któremu jeszcze nie rusza się żaden ząb, co sprawdza codziennie (sprawa jest pilna, przecież szkoła już, zaraz - bliźniaczkom, mieszkającym przy jego ulicy wypadło już kilka zębów) - jest zafascynowany sztucznymi szczękami ciotek.

Garmann obserwuje je i z dziecięcą otwartością pyta o to, czego one się boją i czy boją się śmierci? (Nie, boję się rozstania z Tobą Garmannie). Druga z ciotek boi się zimy i tego, że będzie trudno jej chodzić z balkonikiem po śniegu, trzecia niczego się nie boi, bo o wszystkim zapomina.

Rozmawia też z rodzicami, mama boi się, czy jej syn poradzi sobie, przechodząc przez ulicę tak, jak go uczyła i wizyty u dentysty. Tata Garmanna mówi chłopcu, że boi się wyjeżdżać w trasy koncertowe (jest muzykiem) i zostawiać swoją rodzinę samą.

Koniec zawsze jest początkiem czegoś innego. Jest młodość - jest starość. A zmiana zawsze wytycza wiele nowych dróg. O śmierci można normalnie rozmawiać. A starość jest czymś naturalnym. Każdy się czegoś boi, a najlepiej oswajać lęki - rozmawiając o nich. W upalny, ostatni dzień wakacji. Czytając "Lato Garmanna" czuć skwar i nadchodzący koniec lata. Gorące powietrze i rozmowy na trawie. Powykręcane gałęzie drzew i brzęk filiżanek. Jest plastycznie, jest prosto, jest naturalnie. Ważne, trudne tematy mieszają się ze zwyczajnością i humorem.

Uwielbiam książki Stiana Hole'a, to sztuka tak naturalnie pisać o tym, czego się boimy. Pisać o tym z perspektywy dziecka, wiarygodnie, a jednocześnie przejmująco.

To jedna z książek z mojej listy. Bo tekst, bo klimat i te ilustracje! Te kolaże są niesamowite, przepiękne i wysmakowane, bez względu na to, co prezentują - sztuczne szczęki w szklance, piegowatą twarz dziecka, rośliny w ogrodzie, czy pomarszczone twarze staruszek o oczach, które zapadają w serce...



***

Stian Hole (ur. 1969, Norwegia) grafik, ilustrator i autor książek. Mieszka i pracuje w Oslo, ojciec trzech synów i mąż kobiety, w której zakochał się w pierwszej klasie szkoły podstawowej.

Jego książki obrazkowe, które przyniosły mu najwięcej uznania i popularności (często nawiązuje w nich do wydarzeń  i przeżyć z własnego życia i dzieciństwa) zostały przetłumaczone na wiele języków i wydane m.in. w  USA, Niemczech, Południowej Korei, Szwecji, Hiszpanii, Rosji, Palestynie, Indiach, Francji, Danii i oczywiście Polsce.
Ilustruje w nich „własne filozoficzne i pełne wrażliwości opowiadania dla dzieci starannie opracowanymi, pięknymi i szczegółowymi fotomontażami”. Swoją technikę nazywa seamless digital collages  (cyfrowe kolaże bezszwowe) - każda ilustracja to złożone w Photoshopie warstwy, razem tworzące całość. Garmann ma twarz stworzoną m.in. ze zdjęć synów Hole'a, jak i samego autora. 

Debiutował w 2005 roku książką Stary człowiek i wieloryb. W 2007 roku otrzymał nagrodę główną za Lato Garmanna w konkursie Bologna Ragazzi Award w czasie Międzynarodowych Targów Książki Dziecięcej we Włoszech.

O kolejnej książce tego autora i ilustratora - Ulicy Garmana - pisałam TU.




Lato Garmanna
Stian Hole
wydawnictwo FISO, 2008,
Przekład Milena Skoczko,
stron: 41,
oprawa twarda,
cena 30 zł,
wiek: od 5 lat.











Komentarze

  1. Cześć Maja,
    polecasz świetne książki; czytam Twego bloga od kilku miesięcy i bardzo pomaga mi wybierać książki dla mojego 4,5-latka. Czytam tego bloga też dla siebie, bo niektóre książki są dlamojego Staśka za poważne, i dopiero a jakiś czas po nie sięgnę. Ale ciekawa jestem, jak reagujesz na potrzeby swoich dzieci (jeśli takowe mają, a wydaje mi się, że każde dziecko je ma), na książki hmmm, niezbyt oględnie mówiąc - mało wartościowe. Mój Stasio ma teraz "fazę" na ksiązki o superbohaterach, walkach z robotami za pomocą supermocy, itp. Coś, co jest np. w opowiadaniach o rodzinie Iniemamocnych. Ja nie jestem tym zachwycona, ale dziecię przyniosło temat od kolegów z przedszkola i nie byłlo rady - trzeba było wypożyczyć książkę z disneyowskimi bujdami... (bo tv nie mamy). Jak na to reagujesz? Twój Franek miewa takie zachcianki czy nie???
    Pozdrawiam
    Kasia, (kiedyś byłyśmy razem w ŻW)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj,
      przede wszystkim dziękuję za miłe słowa :)Co do książek, które podobają się dzieciom, a nam nieco mniej - też takie mamy. Franek przez długi czas był zakochany w disneyowskiej Alicji w Krainie Czarów i cóż, trzeba było mu ją czytać - znał na pamięć każde słowo, więc nie można było skrótów stosować ;) . Myślę, że nie ma co przesadzać, podrzucać dobre i wartościowe książki, ale też jak dziecko chce to czytać mu i te inne. Mnie zależy na tym, żeby nie zniechęcać do czytania tylko zachęcać i chyba, póki co nam się to udaje. Do biblioteki najczęściej chodzę sama, do księgarni też - więc tu nie ma problemu z wyborem :)
      Zazdroszczę braku tv w domu! z moimi by to nie przeszło ;)
      pozdrawiam
      m.
      (uchylisz rąbka tajemnicy - która Kaśką jesteś? ;)))

      Usuń
    2. Hej, dzięki za odpowiedź. TV nie mamy, ale bajki na youtube to są :)). Pracowałam w dziale kultury (k.wer), czyli: "k.wer... eszczyńska", potem jakiś czas w miejskim, i współpracowałyśmy trochę przy dodatku o zdrowiu; by Ci się jeszcze przypomnieć, dodam, że widywałyśmy się tez chyba ze dwa razy na wydziale Polonistyki, bo i ja ją skończyłam:). Gdybyś miała kiedyś ochotę i czas: krucheciasteczka@gmail.com. pozdrawiam!!!

      Usuń
    3. Kaśka, pozdrawiam serdecznie i odezwę się na maila:)
      m

      Usuń
  2. No, po prostu CUDOWNA KSIĄŻKA! Muszę je obie mieć!! Uwielbiam, uwielbiam takie teksty i takie ilustracje. I nie ważne czy moi chłopcy też, niektóre książki kupuję po prostu dla siebie. Wciąż jestem "małą dziewczynką" która ma zbiór własnych dziecięcych książek :-)pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kupowaniem książek dla dzieci dla siebie - też tak mam!
      pozdrawiam
      m.

      Usuń

Prześlij komentarz