Tam, gdzie żyją dzikie stwory, Maurice Sendak


Na tę książkę w Polsce czekano długo (51 lat!), a kiedy już poszło w eter, że będzie (!), wydana przez Dwie Siostry, oczekiwano jej z niecierpliwością. Bo to książka, która zrobiła swego czasu duże zamieszanie i miała duży wpływ na piszących i ilustrujących książki dla dzieci. 
Byłam jej ciekawa, ale kiedy w biegu złapałam ją w ręce - okładka mnie nie zachwyciła, a że czasu nie miałam na uważne przeglądanie - sięgnęłam po Tellegena (o którym pewnie też niebawem). Dodam, że nie znałam wcześniej oryginału.

Kiedy jednak dzikie stwory zaskrobały pazurami do drzwi mojego domu - poświęciłam im znacznie więcej uwagi. Obejrzałam i zaraz przeczytałam i obejrzałam i przeczytałam i zabrałam do pracy - 50 minut w autobusie to jest coś!
I cóż mogę powiedzieć? Że nie była to miłość od pierwszego wejrzenia? Zdarza się. Że od drugiego? Tak, takie związki bywają ponoć silniejsze:) Bo, że pokochałam te stwory i ich dzikie harce to fakt. I tę kreskę, która na początku do mnie nie przemówiła - dzisiaj nie mam zupełnie pojęcia, dlaczego.

Kilkuletni Max, który bawi się w przebraniu wilka, jest niegrzeczny, czym naraża się na gniew mamy. Ta odsyła go do pokoju, bez kolacji. Tu Max zamiast ochłonąć, dalej się złości i wścieka i na tej fali daje ponieść się wyobraźni... Znacie to odgrażanie się w duchu: ja wam pokażę! jak zostanę ...to zrobię....! W pokoju z wyobraźni chłopca wyrasta las, Max wsiada do łódki i płynie przez dzień i noc.... do krainy, w której żyją dzikie stwory. Dzikie stwory, choć straszne z wyglądu, szybko okazują się łagodne - dzieci nim zdążą się wystraszyć, już je polubią! Max zostaje królem dzikich stworów, bo udaje mu się okiełznać je magiczną sztuczką - wpatrując się bez mrugania w ich żółte ślepia! Chłopiec daje upust emocjom - zabawom, wrzaskom i harcom nie ma końca, jednak przychodzi taka chwila, kiedy chłopczyk ma już dość, a stwory nadal nie, więc - jak wcześniej jego mama - odsyła wszystkie do łóżka bez kolacji! Czuje się samotny, tęskni za kimś kto go kocha ponad wszystko... Postanawia wrócić do domu, gdzie na stoliku czeka ciepła jeszcze kolacja....

Sendak daje prawo dzieciom do złości, do "niegrzecznych" zachowań, bo to naturalne emocje. Aż trudno dzisiaj w to uwierzyć, ale książka, po ukazaniu się w Stanach (1963 rok), wywołała wiele kontrowersji: raz, że treści wywrotowe (matka , która karze dziecko, dzikie emocje dziecka, a przecież dziecko ma być posłuszne i "grzeczne"); dwa, że ilustracje zamiast słodkie i disneyowskie - takie straaaaszne :)  Dzisiaj, aż takich kontrowersji nie wywołuje.
Tekstu tu mało,  jednak dzieje się dużo - każda strona przykuwa uwagę, ilustracje wybiegają poza tekst. Poza tekst i ilustracje może też wybiegać interpretacja książki. Można oglądać i oglądać i zawsze coś wychwyci się nowego. 

Lektura zdecydowanie obowiązkowa.
Nie tylko dla dzieci. Dla rodziców też.

Za przesłanie książki do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Dwie Siostry.


Tam, gdzie żyją dzikie stwory, 
Maurice Sendak, 
tłumaczenie Jadwiga Jędryas,
Wydawnictwo Dwie Siostry,
2014.

Komentarze

  1. My jeszcze nie mamy. Na razie robię sobie na nią "miejsce": w wakacje, na spokojnie, jak będzie więcej czasu.
    Ps. I jak co roku w przededniu wyjazdów zastanawiam się, kiedy pojawią się u nas książki w półmiękkich okładkach. Już widzę te ciężkie siaty z książkami pakowane do samochodu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stwory w domu mieć trzeba. Co do wyjazdów wakacyjnych, skończy się jak zawsze u nas - torbę z książkami będę trzymać albo na kolanach, albo pod nogami. Ech, już nie mogę się doczekać tych wyjazdów, tego luzu... Już za miesiąc z kawałeczkiem! pozdrawiam prawie wakacyjnie ;)

      Usuń
  2. Nie wiem jak ty to robisz, ale po przeczytaniu jakiejkolwiek twojej recenzji po prostu siadam do komputera i kupuję kolejną książkę :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz