Do Pani Anny Lewandowskiej


Dzień dobry!

Jestem mamą czwórki dzieci, w tym trzech chłopaków w wieku 10 i 7 lat (bliźniaki) Jeden w przyszłości zamierza być komentatorem sportowym, dwóch młodszych mierzy jeszcze wyżej  - planują, że zostaną kolejnymi Lewandowskimi ;) I ostro na to pracują - podejrzewam, że  jak większość chłopców w PL w tym wieku. Ale dlaczego do Pani piszę? Bynajmniej nie dlatego, żeby ostrzec pana Lewandowskiego, aby miał się na baczności!

Chłopaki biegają na treningi piłkarskie, grają w szkole, grają na przerwach, grają po szkole, na osiedlu, pod blokiem i na boisku. Próbują nawet kopać piłkę w domu, kiedy nie widzę. Super. Martwi mnie tylko ich dieta, a raczej niechęć do nieco zdrowszego odżywiania się. Dramatu nie ma, bo nie jedzą fast foodu, ze słodyczami też umiarkowanie - piekę sama (ciemna mąka, płatki owsiane, miód, bakalie i te sprawy); w szkole chrupią marchewki przegryzając jabłkiem (ale z warzyw poza marchewką to tylko ogórek i pomidor), a kanapki głównie z ciemnej bułki...

Jednak teraz, w okresie już jakby nie było jesiennym, jak większość matek przestawiam dom na tor profilaktycznej walki z wirusami i absencją w szkole. Wzmacniania odporności czas zacząć! W ruch idą mikstury z czosnku, miodu, cebula, cytryna, a na kuchenny blat wjeżdża tran i inne takie tam.... Repertuar jest ogromny, nie wiadomo na co się zdecydować!
Domowe mikstury na bazie czosnku czy cebuli? Jaglanka na śniadanie, albo zdrowe musli? A to wszystko w kontrze do naleśników i ukochanych tostów. No i tu jest bunt na pokładzie. Naleśniki zjedzą, tosty zjedzą, a jakże, nawet chleb z białym serem i żółteczko, ale nad tą owsianką czy jaglanką to wiszą zamyśleni, dochodząc do wniosku, że oni to jednak głodni nie są.

Na pomysł zwrócenia się do Pani wpadłam dzisiaj rano, kiedy chciałam, żeby chłopaki wypili choć  kilka łyżek domowej kiszonki z buraka (który jest dobry i na odporność i na krew i wiele innych rzeczy) - w zamyśle mam serwowanie go codziennie. Pominę fakt, ile pracy i energii włożyłam w przygotowanie gigantycznego słoja tego soku, doglądanie, zlewanie...ile pozytywnych myśli krążyło wokół niego - czego się nie robi dla swoich małych chłopców!
No i ściana! Absolutnie nie! "Nie jestem wampirem! Tam jest czosnek! Nie lubię barszczu! Fuuu"

W desperacji, ciągle się nie poddając, wyjechałam z najmocniejszym argumentem, jaki przyszedł mi do głowy w niedzielę o godzinie siódmej - powiedziałam im, że pan Lewandowski codziennie je i pije różne zdrowe rzeczy, które nie zawsze mu przecież smakują, ale piłkarze tak muszą, żeby mieć energię i krzepę i strzelać gole i nie łapać kataru goniąc za piłką w czasie dżdżystej pory. Na bank pije także ten nieszczęsny sok z buraka ;) Nie uwierzyli...  Odnalazłam nawet na Pani stronie wpis o kiszonkach, ale chłopaki i tak nie są przekonani, że akurat pan Robert w nim gustuje - zdjęcie słoja przecież o niczym nie świadczy! Najprawdopodobniej pije to Pani sama - tak jak piję to ja, ich matka. A pan Robert się wzdryga i odgania jak oni, na bank!

Stąd moja prośba, a myślę, że i tysięcy polskich matek małych chłopców, aby na swojej stronie, albo gdziekolwiek indziej napisała Pani do dzieci, do tych chłopców ganiających za piłką od rana do wieczora - jak powinna wyglądać dieta przyszłego piłkarza, a jakby i  pan Robert ... (och, te nasze chłopaki poszłyby za nim jak w dym! zero marzeń o chipsach i batonikach, a sok z buraków - proszę bardzo, skoro sam Lewandowski...!)
Myślę, że wiele matek wydrukowałoby sobie ten apel/poradę/wytyczne i powiesiło na lodówce, żeby dzieci stale miały to przed oczami ;) Taka odezwa byłaby jak balsam na duszę matki, oręż w boju o zdrowie swoich dzieci (notabene przyszłej piłkarskiej kadry narodowej)  i zachętą dla nich do porzucenia niezdrowych przekąsek i rozszerzenia nieco ograniczonego menu. Może też poranki w wielu domach upływałyby w milszej atmosferze, a śniadanie nie przeciągałoby się do dzwonka na pierwszą lekcję?

Pani Anno! Byłabym Pani ogromnie wdzięczna! Zdrowie małych chłopców (i kondycja psychiczna polskich matek) w Pani rękach!

z wyrazami szacunku
Matka


Komentarze

  1. Czekam na odpowiedź pani Anny, oczywiście, że przykleję na lodówce!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram i sama chętnie przywiesze na lodówkę! Ja staram się też dbać o dietę dzieci i wmawiam im na każdym kroku że odżywianie jest ważne a tu w reklamie tv Messi reklamuje chipsy i szlag jasny mnie trafił. To ja na rzęsach staje a on jednym głupim spotem mówi co innego. I kto ma wiekszy autorytet?

    OdpowiedzUsuń
  3. Popieram i sama chętnie przywiesze na lodówkę! Ja staram się też dbać o dietę dzieci i wmawiam im na każdym kroku że odżywianie jest ważne a tu w reklamie tv Messi reklamuje chipsy i szlag jasny mnie trafił. To ja na rzęsach staje a on jednym głupim spotem mówi co innego. I kto ma wiekszy autorytet?

    OdpowiedzUsuń
  4. Messi i chipsy? Panie Messi, tego się nie robi! Dobrze, że nie mamy telewizora :)
    Przykry to moment, kiedy człowiek musi mocno wspierać się autorytetami zewnętrznymi, ale niestety, przychodzi taki czas - ale na szczęście - z doświadczenia wiem, że na jakiś czas ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj i ja się cieszę, że tv u nas tylko okazjonalnie, a na podstawowych kilku programach, które posiadamy nie trafiłam na tę reklamę hihihi. My na razie naczytaliśmy się książki o R. Lewandowskim (Egmont) i jakoś Tymka przekonuję powoli do owoców i warzyw. Walczy sam ze sobą, ale jak Robert tak je, to i on musi się przekonać :)

      Usuń
  5. O jejku jak ja czekam na tę odpowiedź! U nas przecież dokładnie to samo. Dzień i noc piłka nożna, ale moje naturalne syropy, zdrowe jedzenie zjadam w większości przypadków ja. Mój syn jest w stanie wypić tylko syrop z buraka na miodzie i taki sam z cebuli. Reszta? Totalna blokada. Czekam na odpowiedź z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Julia, syrop z buraka na miodzie - napisz koniecznie, jak go robisz. Może moim ten miód jakoś pomoże? Mieszasz sok buraczany z miodem, już po przygotowaniu czy w trakcie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maja, kroję obranego buraka w kostkę i zalewam miodem (tak na oko, zależy od wielkości buraka, ale zwykle jakieś 2, 3 łyżki). Przykrywam przykrywką (nie zakręcam) i odstawiam na kilka godzin. Łyżka stołowa tego słodkiego syropku dziennie pomaga zwalczyć infekcje górnych dróg oddechowych i wzmacnia odporność. Pisałam o takich miksturach na blogu (http://juliaorzech.blogspot.com/2015/11/burak-cebula-i-tajemnicza-mikstura-mamy.html).

      Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  7. Super pomysł. Ja też wywieszę w odpowiednim miejscu taki odzew do młodych piłkarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że mnóstwo matek podpierałoby się takimi autorytetami, pod warunkiem, że ci chłopięcy guru nie reklamowaliby chipsów, jak to ponoć Messi robi, o czym pisała wyżej Olga P. :)

      Usuń
    2. Reklamy z Messim nie widziałam, ale jest możliwe. Widziałam natomiast filmiki z Ch. Ronaldo, jak udaje bezdomnego i zaczepia ludzi do gry w piłkę. Reakcja publiczności kiedy zrywa brodę i prztyczek do nas oceniających ludzi po wyglądzie zewnętrznym jest bezcenna.

      Usuń
  8. Podziwiam - że też mama ma tyle samozaparcia i robi nawet sok z buraków! Ja miałam pić sok z buraków w dzieciństwie, bo miałam anemię - nie piłam tego! Choć buraczki uwielbiam, barszcz też, a tego soku nie piłam. Moi chłopcy też grają w piłkę, lubią buraczki pod wieloma postaciami,a le podejrzewam, że soku też by nie ruszyli. Aczkolwiek mają opory do innych warzyw - nie umiem ich przekonać do brokułów, kalafiora czy selera. Eh... i z tymi naszymi przyszłymi piłkarzami narodowymi! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Może Anna posłucha. Ale faktycznie może gdyby napisała, że sam Robert Lewandowski piją kieszonki i inne super zdrowe mikstury, to większość chłopców i mężczyzn by po nie sięgało przez cały rok bez słowa marudzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pomysł wspaniały! Jestem ciekawa odzewu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdrowie jest najważniejsza! Teraz pod te Święta to bardzo ważne!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz