Księga dżungli, Rudyard Kipling, il. Józef wilkoń

Zdjęcie autografu Mistrza złożonego na Mariensztacie w cieplutkiej jeszcze Księdze Dżungli, dla Marysi i Franka.

Księga dżungli to jedna z moich ulubionych lektur w dzieciństwie. Tym bardziej cieszę się, że książka ta doczekała się nie tylko kolejnego wydania, ale TAKIEGO wydania, z nowym przekładem Andrzeja Polkowskiego i pięknymi ilustracjami Józefa Wilkonia.
Wilkoń jest dla mnie ilustratorem numer jeden, nazywanie go Księciem Polskiej Ilustracji jest w pełni uzasadnione. Po raz pierwszy zetknęłam się ze sztuką Wilkonia ... w lesie. A dokładnie w Lesie Bielańskim, dokąd chodziłam na spacery z córką, a potem i synkiem. Wiele razy moje dzieciaki kręciły się na oryginalnej karuzeli na tyłach Kościoła Kamedulskiego przy ul. Dewajtis. Oglądaliśmy metalowe ryby z ostrymi zębami, które przy każdym obrocie karuzeli cicho zgrzytały... Potem dowiedziałam się, że karuzela i ustawione na trawie rzeźby zwierząt są dziełem Józefa Wilkonia, rzeźbiarza i ilustratora, podobnie jak szopka noworoczna.
W maju odwiedzając Warszawskie Targi Książki całkiem przypadkiem natknęliśmy się na wystawę tego artysty i obok dobrze nam znanych rzeźb, mogliśmy poznać inne jego prace. Dzieci były zachwycone, ja też.

Teraz oglądamy Księgę dżungli, każda ilustracja to perełka - niby malowana od niechcenia, trochę niedbale, trochę topornie, ale przykuwająca uwagę. Zwierzęta - artysta kilkoma kreskami oddaje ich charakter, temperament, cechy fizyczne. A kolor.... Nie są to słodziutkie, cukierkowe zwierzaczki, ale zwierzęta dzikie, przed którymi można czuć respekt. Już nie mogę się doczekać, kiedy zaczniemy czytać książkę. My z Marysią będziemy miały okazję porównać stary przekład z tekstem Polkowskiego, Franek zapozna się z historią Mougliego pierwszy raz.



Księga Dżungli,
Rudyard Kipling,
przekład Andrzej Polkowski,
ilustracje Józef Wilkoń,
Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2009.

Komentarze